- Jak mogłaś! - wrzasnął Draco, patrząc na mnie z ogniem w oczach. - JAK MOGŁAŚ!
- Nie wrzeszcz na nią! - odwrzasnął mu Conor, stając przede mną.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić! - blondyn zrobił się czerwony z wściekłości i szybkim ruchem wyciągnął różdżkę przed siebie.
- Schowaj tego badyla, bo sobie krzywdę zrobisz - warknął Conor, upewniając się że stoję tuż za nim.
- Odsuń się od niego, Florence. Teraz miej chociaż tyle cywilnej odwagi żeby się przyznać - powiedział przerażająco lodowatym głosem Draco. Powoli wyszłam zza Conora, dając mu do zrozumienia że ma mnie teraz za sobą nie chować.
- Draco... - zaczęłam, łamiącym się głosem - Nigdy nie chciałam żeby tak wyszło, rozumiesz?
- Ach tak? - syknął ironicznie, nagle stając tuż przede mną - Więc zachowałaś się jak zdzira przez przypadek?
- Nie mów tak do niej ! - warknął ostrzegawczo Conor, celując w niego różdżką.
- Ojej, twój kochaś się pogniewa - Draco uśmiechnął się z taką złośliwością że aż mnie zmroziło. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Nigdy.
- Wyjaśnij mi chociaż dlaczego to zrobiłaś. Dlaczego kurwa.
- Draco, posłuchaj, to naprawdę nie miało tak wyjść! - powiedziałam, czując wielką gulę w gardle. - Rozumiesz? Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Kocha... - silne uderzenie w twarz sprawiło że nie dokończyłam zdania. W ułamku sekundy straciłam równowagę, upadłam na ziemię czując ogromny ból w okolicach wargi. Zdałam sobie sprawę że mam rozciętą wargę dopiero gdy poczułam metaliczny smak krwi w ustach.
- Ty skurwielu! - wrzasnął Conor, rzucając się na blondyna. Spojrzałam się na kotłujących się na podłodze chłopaków, obaj wymierzali ciosy niemal zupełnie na oślep, obaj nienawidzili się tak bardzo że gotowi byli zabić. Po raz pierwszy w życiu bałam się obydwu. Bałam się lodowatej furii w ich oczach, żądzy mordu wymalowanej na ich twarzach.
- Przestańcie - załkałam, próbując się podnieść. Dopiero teraz zauważyłam że płaczę. - Błagam, przestańcie!
Ani Draco ani Conor nie zwrócili na mnie najmniejszej uwagi.
- Przestańcie ! Conor! - rzuciłam się w ich stronę, próbując ich rozdzielić. Któryś z nich natychmiast mnie odepchnął, na tyle mocno bym poleciała kilka kroków do tyłu. Widziałam jak krew leci z nosa Draco, Conor miał rozcięty łuk brwiowy.
- Zabiję cię - syknął Draco, próbując jedną ręką znaleźć różdżkę. Conor natychmiast zrobił to samo.
- Nie! - wrzasnęłam przerażona, czując jak wszystkie siły mnie opuszczają. Wiedziałam że przegrałam.
Conor był szybszy, odsunął się od Draco na długość ramienia i wycelował w niego różdżką.
- Crucio - syknął jadowicie a blondyn w konwulsjach padł na ziemie. Jego krzyk wyrył się w mojej głowie niczym wypalony gorącym żelazem. Przed oczami niemal stanął mi obraz ich śmierci, widziałam do czego prowadzi ich zawziętość i dzika złość. Łzy leciały mi po twarzy, rozmazując mi obraz.
Kątem oka zauważyłam że Draco wyciąga różdżkę i drżącą ręką celuje w Conora.
- Przestańcie w tej chwili ! - wrzasnęłam resztką sił i wyciągnęłam różdżkę - Natychmiast!
Conor na sekundę odwrócił się w moją stronę, delikatnie opuszczając różdżkę. Ten moment roztargnienia wystarczył Draco żeby się podnieść i unieść wyżej różdżkę.
- Nie! - wrzasnęłam dziko, pokonując dystans między nami w jedną setną sekundy, dokładnie w tej chwili gdy zielony promień światła trafił w jego serce.
Zaczęłam przeraźliwie krzyczeć gdy chłopak osunął się na ziemię, tuż obok mnie. Opadłam na ziemię, tuląc go do siebie.
- Hope... - jęknął Draco, pochodząc do mnie i kładąc rękę na ramieniu. Wrzasnęłam jeszcze głośniej, zanosząc się histerycznym płaczem. Wszystkie uczucia nagle we mnie wybuchły. Nienawiść, miłość, rozpacz, żal, wściekłość... Chciałam zniszczyć wszystko co mnie otaczało z czystej rozpaczy, obrócić w pył tego kto ważył się rozdzielić mnie i Conora.
Conor. Conor. Conor.
Jego twarz pojawiła się w mojej głowie, wszystkie wspomnienia naszych wspólnych chwil zalały każdy fragment mojego połamanego serca, każde wspomnienie jego ust, jego dłoni, jego ramion dających mi azyl.... Conor...
- Nienawidzę cię! - wrzasnęłam rozpaczliwie, tuląc głowę martwego chłopaka do swojej piersi. Odsunęłam go delikatnie od siebie i pocałowałam go po raz ostatni, po raz ostatni poczułam jego cudowne wargi na swoich.
Draco siłą zaczął odciągać mnie od Conora, lecz gdy tylko jego dłoń wyślizgnęła się z mojej, poczułam jakby całe moje ciało się rozpadło. Dopiero teraz Conor odszedł. Dopóki przy nim byłam, to był tu ze mną, zostałabym z nim tu już na zawsze, gdyby nie...
Gdyby nie on.
- Zobacz co zrobiłeś! - wrzasnęłam najgłośniej jak tylko potrafiłam - Jesteś potworem!
Nagle wytrąciłam różdżkę z dłoni blondyna który najwyraźniej nie był na to przygotowany, bo drewniany przedmiot wyleciał w powietrze niczym rakieta.
- Hope, teraz już nikt nie będzie nam przeszkadzał - powiedział Draco, patrząc na mnie z mieszaniną przerażenia, rozpaczy i czułości na twarzy.
Spojrzałam na Conora leżącego niedaleko nas, ponownie czując jak pęka mi serce. Wyrwałam się z objęć Draco i rzuciłam się po jego różdżkę, zanim ten zdążył jakkolwiek zareagować.
On nie żył. On naprawdę nie żył.
On już nigdy się do mnie nie uśmiechnie, nigdy nie spojrzy na mnie z miłością wielką jak sam Olimp, nigdy nie nazwie mnie królewną, nigdy mnie nie obejmie, nigdy mnie nie pocałuje, nigdy już nie sprawi że cały świat będzie w zasięgu ręki, nigdy... Bo odszedł na zawsze.
- Avada Kedavra - szepnęłam, ruszając w stronę Conora.
Usłyszałam przeraźliwy krzyk Draco, gdy moja głowa opadła na pierś jego kuzyna a ja po raz ostatni splotałam nasze dłonie razem.
Potem była już tylko ciemność.
- Hope!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Hope! Hope! HOPE! - poczułam jak ktoś mocno mną potrząsa, moja głowa latała bezwładnie na wszystkie strony. Zamrugałam kilka razy, czując jak wraca mi wzrok.
- Hope do cholery jasnej! - wrzeszczał Draco, próbując mnie docucić.
Było mi przeraźliwie gorąco, czułam że mam twarz mokrą od łez a oddychanie sprawiało mi taką trudność, jakby na moich piersiach ktoś położył betonowy blok.
- Co... - jęknęłam, przykładając rękę do głowy w której mi huczało. Spojrzałam półprzytomnie na wszystkich zebranych dookoła mnie ludzi. Podniosłam się z podłogi, gdy świat wokół mnie zawirował i ktoś w ostatniej chwili mnie złapał, zanim znów bym opadła na ziemię.
- Boże święty, Hope! - jęknął Draco, podtrzymując mnie w pionie - Co ci jest? Jak się czujesz?
- Ja.. Wody - wychrypiałam, zdając sobie sprawę że usta mam wysuszone na wiór, zupełnie jakbym miała w nich Saharę. Ktoś, najpewniej Narcyza, natychmiast podał mi dużą szklankę pełną chłodnej wody, tak cudownie orzeźwiającej...
- Co się stało? - zapytałam, czując powolny napływ energii do mojego ciała.
- Spojrzałaś w lustro i odleciałaś - powiedział nerwowym tonem Blaise, klęczący tuż obok.
- Dziewczyno, myśleliśmy że nie żyjesz! - jęknęła Pansy - Przez chwilę nie oddychałaś!
- Naprawdę? - zdziwiłam się, patrząc na ich zmartwione twarze.
- No. Moja mama już miała cię teleportować do Munga. - mruknął zażenowany Draco. Zachichotałam, widząc minę jego i jego matki. Oni naprawdę aż tak się martwili?
- Nic mi nie jest - powiedziałam, siląc się na uśmiech.
- Na pewno? Może lepiej się połóż - powiedział Blaise, pomagając mi wstać. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością i oparta o jego ramie zostałam posadzona w fotelu.
- Musimy coś zrobić z tym dziadostwem - zarządził blondyn, wyczarowując białą płachtę która zakryła zwierciadło.
- Najpierw musimy się dowiedzieć od kogo ono jest. I gdzie jest Conor? - zapytałam, nagle przypominając sobie o nim. Zauważyłam jak Draco spogląda na Pansy, ta z kolei rzuca porozumiewawcze spojrzenie do Blaise'a.
- Halo? - rzuciłam, przyglądając się im badawczo.
- Conor wrócił już do domu. - odpowiedział w końcu Blaise.
- Jak to? Dlaczego? Dlaczego się nie pożegnał? Kiedy wyjechał? - zapytałam, nagle odnajdując siły na tyle by poderwać się z fotela.
- Spokojnie - Draco spojrzał mordercze spojrzenie Zabiniemu - Musiał już wracać, po prostu.
Nagle mnie olśniło.
- Co mu powiedziałeś? Co mu nagadałeś?! - warknęłam, stając przed blondynem.
- Nic. Czy to zawsze musi być moja wina?! - syknął Malfoy, patrząc na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- W tym wypadku tak! - burknęłam. - A teraz przepraszam was, ale niestety muszę już się pożegnać. Dziękuję za wspaniałą kolację, pani Malfoy. - uśmiechnęłam się do kobiety która wycofała się na tyły salonu razem z mężem, po czym nawet nie patrząc na któregoś z moich przyjaciół teleportowałam się prosto do salonu Conora.
- Conor? - zawołałam, rozglądając się po mieszkaniu. Odpowiedziała mi głucha cisza.
Zaczęłam zaglądać do pokoi, po kolei przeszukując dom. Gdy pchnęłam drzwi prowadzące do łazienki, cichy krzyk wyrwał mi się z gardła.
- Ty kretynie! - wrzasnęłam, podchodząc do ledwo przytomnego chłopaka leżącego w wannie. Wokół niego walały się butelki po wódce i niedopałki joint'ów.
- Hope? - wymamrotał, podnosząc się na łokciach. Był ledwo żywy.
- Anioł Stróż - prychnęłam, łapiąc go w pasie i pomagając mu się wywlec z wanny
- Wiedziałem - czknął żałośnie i złapał się mnie kurczowo. - Chcesz bucha? - zapytał, wyciągając w moją stronę papierosa wypalonego prawie do płowy.
- Nie. Ty już też nie. - natychmiast wyjęłam niedopałek z jego ręki i wrzuciłam z powrotem do wanny.
- Co ci strzeliło do tego pustego łba, żeby tak się urządzić? - zapytałam oskarżycielskim tonem, gdy Conor usiadł na łóżku w sypialni w której niedawno spałam.
- Koteczku... Nie złość się... - wymamrotał sennie i opadł na poduszki.
- Accio apteczka - powiedziałam, wyciągając różdżkę. Po chwili przede mną znalazła się biała walizeczka pełna różnych eliksirów i ziołowych okładów.
- Idiota - westchnęłam, siadając obok niego i układając mu na czole biały ręczniczek nasączony eliksirem Słodkiego Snu i Szybkiego Trzeźwienia. Zapewni mu to choć odrobinę spokoju którego najwyraźniej u Malfoya nie zaznał.
Gdy upewniłam się że Conor śpi, po cichu wyszłam do kuchni. Ostatnio panował tu nienaganny porządek, natomiast teraz kuchnia przypominała ssyp na śmieci. Brudne talerze, szklanki, opakowania po chipsach i pizzy... Widać było że brak w tym domu kobiecej ręki, chłop jak to chłop, dopóki brud sam sobie nie pójdzie to nie ma z nim problemu...
Umycie wszystkich naczyń i ogarnięcie kuchni zajęło mi około godziny, muszę przyznać że nigdy jeszcze nie musiałam skrobać kuchenki paznokciami żeby pozbyć się zaschniętych resztek kurczaka.
Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc gdy wytarłam już kurze w całym salonie i porządnie wywietrzyłam, podeszłam do małego regału na którym zalegał stos książek. Mogłabym przysiąc że wcześniej ich tu nie było...
Zaraz... To nie są książki... To albumy...
Zdjęcia były poukładane chronologicznie, w jednym albumie znalazłam dziesiątki zdjęć młodej pary z małym zawiniątkiem, potem trochę większe zawiniątko, aż w końcu zawiniątko samo stało przy poręczy łóżeczka. Były tam chyba wszystkie rodzinne zdjęcia jakie Conor miał...
Ostatni album był zapełniony tylko do połowy, ich ostatnie wspólne zdjęcie było zrobione nieco ponad dwa lata temu, na wakacjach... To straszne jak szybko odchodzą ci których naprawdę kochamy, dlatego powinniśmy korzystać z każdej chwili jaka jest nam dana aby powiedzieć im ile dla nas znaczą.
- Hope? - usłyszałam przytłumiony głos Conora i pospiesznie odstawiłam album na półkę.
- Jestem - zawołałam, idąc w jego kierunku - Jak się czujemy?
- Całkiem nieźle, dzięki - chłopak uśmiechnął się blado i podniósł się z łóżka. - Sorry.
- Nie ma sprawy, każdy może mieć gorsze chwile. - powiedziałam - Głodny?
- Bardzo. - Conor skinął głową, patrząc na mnie z szerokim uśmiechem.
- To teraz się tłumacz. Czemu się nie pożegnałeś? - zapytałam, wyjmując z lodówki szynkę i ser.
- Blond frecia mnie wywalił. I chyba złamałem mu nos... - rzucił obojętnie i stanął obok mnie. - Co robisz?
- Tosty. - odpowiedziałam i wsadziłam pierwsze kanapki do tostera. - Serio wolałeś posłuchać Draco niż się ze mną pożegnać? - zapytałam, starając się nie pokazywać smutku.
- Kochanie, dla ciebie zrobiłbym wszystko, wiesz o tym. - Conor podszedł do mnie i zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować, przyciągnął mnie do siebie.
- To dlaczego..
- Bo musiałem. Gdybym nie wyszedł, nie wiem jak nasza rozmowa by się skończyła, rozumiesz? Wiem że gdybym coś zrobił temu dupkowi, skrzywdziłbym cię. A tego bym sobie nie wybaczył. - powiedział, patrząc mi w oczy. Mimowolnie się uśmiechnęłam, czując ciepło rozlewające mi się po ciele.
- Jesteś kochany - powiedziałam naprawdę wzruszona.
- Tak mówią - zaśmiał się cicho i oparł się czołem o moją głowę.
- Mogę zostać u ciebie do Sylwestra? - zapytałam, czując jak wali mi serce.
- Możesz zostać u mnie jak długo zechcesz, księżniczko. - odparł, delikatnie mną kołysząc. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy.
Czułam się jak w domu.
~*~
Ojeej :P Blog już jest pełnoletni XD 18 rozdział *^* Jest krótki, to fakt, ale jestem z niego naprawdę zadowolona, jest w nim dużo emocji, tak jak lubię :) Nie chciałam zostawiać was z niczym, na długi rozdział musielibyście długo poczekać.. A tu... Zwłaszcza końcówka mi się podoba xD Co wy myślicie o Conorze i Hope? Może bardziej widzicie ją z Draco? A może z Blaisem? Bardzo was proszę o udział w ankiecie, chciałabym znać wasze zdanie :) Przemyślcie to i zagłosujcie :33
Kocham ^^
I tak wolę Draco bardziej od Conora ;_;
OdpowiedzUsuńbardzo fajnie. czekam na dalej :3
Boże na początku chciałam żeby olała tego Conora i była z Draco ale teraz uh zdecydowanie wole Conora jest taki uroczy :D Tylko żeby przestał tyle ćpać ale to już zależy od ciebie.Nie będę ci mówić co masz pisać bo wychodzi ci to epicko :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze! Masz talent! I czekam na dalej! Weny życzę! <3
OdpowiedzUsuńPanie, Panowie! Oto przed wami kolejny i jakże wspaniały rozdział, który ocieka miłością i zajebistością! *-*
OdpowiedzUsuńJak na początku uśmierciłaś Conora, to myślałam, że wyjdę z siebie! A potem jeszcze samobójstwo Hope! Moje serce na chwilę stanęło! Ufff, ale szczęście, że to tylko taka hmmm... wizja spowodowana wcześniejszym spojrzeniem w zwierciadło! No i nadal nie wiem, do czego ono służy! :D
Końcówka przecudowna! Kocham Hope i Conora! Draco niech się chowa i lekko przeszkadza, jako niedoświadczony i młodszy kuzynek 3:) HOPE I CONOR TEAM FOREVER! <3
Czekam na kolejny *U* Pozdrawiam cieplutko :*
WENY, KOCHANA! :3
Twoja Eveneth.
Zapraszam do mnie :)
believe-in-impossible-feelings.blogspot.com
Ciau ;)
No nieźle. Wpadam tu na luzie a tu sie okazuje że nieskomentowany rozdział. No tragedia jakaś! Ale już to zmieniam!
OdpowiedzUsuńKobieto no słuchaj jak przeczytałam o tej kłótni Draco z Conorem, o śmierci Conora to myslaĺam że wstane i przejde przez ekran i ci dupe skopie! No a przynajmniej poważnie porozmawiamy. No bo jak mozna uśmiercać kogoś takiego? Totalny bulwers -,-
No i uratował cie jedynie fakt że nie było to naprawde. Masz ogromne szczęście. No ale okazuje sie że ona zemdlała przez to lustro. Oddech pełen ulgi, ciche westchnienie, uśmiech na twarzy i czytam dalej...
No dobra tutaj nic sie niewydarzyło żebym musiała sie rozpisywać więc przechodze do kolejnej akcji, a mianowicie Hope leci do (jednak żyjącego) Conora który jest w opłakanym stanie. Boże... Wzruszenie ^^ hehe no ale Hołpik mu pomaga itp jest super. ;D
I ona zostaje u niego na Sylwka i wszyscy sie cieszą :)
I taki Conor jest słodki, bo on mowi do niej kochanie, księżniczko... I to jest romantyczne i wygląda na to że sie zakochał w Hope no ale czy na pewno?
Tak samo Draco - zazdrosny, próbuje ją sobie przywłaszczyć bo on ją kocha! Ale Hope go nie chce bo on ją więźi, a conor nie wiec ona woli Conora.
Ogolnie te rozważania powyżej są chyba odpowiedzią na ankiete, bo póki co biłam sie z myślami którego wole bardziej. I choć kocham Draco, a Conor ma złe używki... To jednak te bitwe wygrywa conor.! Ale można wygrać bitwe ale nie całą wojne.
Wiec zgodnie z moim sumieniem odpowiadam ze: Hope ma być z Conorem. Ale nie tak łatwo. Ostatecznie, po wewnetrznej zmianie Draco i zrozumienie przez niego bledów. Hope ma byc z Draco! No to ja dziekuje za uwage
Panna malfoy
Ps. Taka jedna pani Clover chce szablon wiec cie poleciłaimi jej... Wreszcie bedziesz miala robote hehe no a u mnie widzialas jaki mam zajebisty szabon? Jak nie to patrz :D
Hope ma być z Draco <3 zacznę od tego ;) rozdział świetny. Serce mi stanęło jak usmiercilaś ich, bo myślałam ze Hope nie wybaczy tego Dracusiowi. Pytanie teraz do czego służy lustro, bo Hope chyba nie zapomni spytać Conora do czego służy ? ;) wole draco dlatego ze jest w jej wieku i może pije sporo, ale Conor cpa. Zresztą między Draco i Hope od początku była chemia nawet jak była z Blaisem, a Bleisa uwielbiam zaraz po arystokracie i prosiłabym o swatanie go np. Z Pansy, bo też jest taka samotna ;-; pozdrawia fanka czytająca twoje opowiadania na fb "Opowiadania HP" <3
OdpowiedzUsuńNo i jestem ^^ Trochę mi to zajęło, no ale... ostatnio brak mi czasu (i może także chęci) na wszystko. Musze przyznać, że jestem pod wrażeniem. Bardzo, bardzo dobry rozdział. Co ja plotę... wszystkie rozdziały są takie! Po przeczytaniu pierwszej notki aż nie mogłam wysiedzieć na krześle z nadmiaru ciekawości. Nie dość, że rewelacyjny pomysł na opowiadanie, piękny szablon to jeszcze wspaniały styl pisania; budowanie napięcia, ukazywanie emocji bohaterów, wykeowanie ich charakterów, zgrabnie przeprowadzane dialogi... i oczywiście rozdziały, które nie ciągną się w nieskończoność :) Jestem oczarowana! Mogę wydusić, a raczej napisać, że Cię uwielbiam i zazdroszczę talentu. Twoje opowiadanie jest inne. Ta inność polega na wyjątkowości..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam: Wierna czytelniczka (która oczywiście nie odważyła się wcześniej skomentować):
Sadness
PS. W wolnej chwili zapraszam do siebie na: Zgubne Odruchy
Naprawde masz Talent :) Świetny blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://sweet-life-maggie.blogspot.com/
Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńhttp://tinnqu.blogspot.com/
Ech, najpierw serducho mi stanęło... Dobrze, że to była nieprawda, bo inaczej... och, bo inaczej byłabyś winna zepsuciu mi jednego dnia świątecznego!
OdpowiedzUsuń(Jak to zwykle ja- w poniedziałek rano wyjeżdżam i całe Święta diabli wzięli)
Ja z kolei zagłosowałam na Blaisa, bo wydaje mi się taki zabawny... Zawsze muszę alternatywna być, ech!
Oj bo Conor i Draco uroczy, ale Blaise.... Chociaż może lepiej jako przyjaciel....
Och, Stella- jak Ty umiesz skonfundować! No i co ja mam powiedzieć?! Każda opcja byłaby ciekawa,jeszczew Twoim wykonaniu...
Kocham tą Twoja oryginalność, że to nie dramione, ale... Hopraco? Hoponor? Hopeise? A zaraz i ja zapraszam na rozdział:)