Jej... Rozdział 10. Dla mnie jest to co najmniej niesamowite. O.O
Zanim dodam tekst rozdziału, chcę wam potruć moimi podziękowaniami.
Moi drodzy, kochani, wspaniali, najlepsi na świecie czytelnicy. Chcę wam strasznie podziękować za te 3 wspaniałe miesiące. 2,807 wejść. 64 komentarze. 15 postów i 10 krajów w których był czytany ten blog.
Dla mnie jest to spełnienie marzeń. To chyba mój 4 blog, i 1 który odniósł sukces, reszta zatrzymywała się na 100 wejściach, czasem 200. A ten.. ten tyle wyrabia dziennie! To jest jak cudowny sen, naprawdę. Nie mam słów którymi mogłabym wam dziękować za to wszystko co dla mnie robicie, za wasze komentarze, za to że przesyłacie tego bloga innym. Gdybym mogła, chciałabym podziękować każdemu z was z osobna, niestety nie mam takiej możliwości. Dlatego chcę podziękować chociaż tym którym mogę.
Tak więc dziękuję następującym osobom :
- Mojej Agacie, bez której przysięgam że zostawiłabym tego bloga już po tym 5 rozdziale.
- Julci, zwanej też Mycolkiem, za motywację i za to że to w ogóle czyta ;)
- Lunałce, bardzo bardzo bardzo dziękuję za te wspaniałe komentarze i za rozmowy o pisaniu :>
- Scarlett Clark za przepiękne komentarze które dawały mi siłę do pisania
- Gabe Dwulit za trwanie przy tym blogu ;)
- wszystkim, wszystkim którzy dodali tu komentarz. Każdy wasz komentarz jest jak złota moneta chowana w specjalnym miejscu - prawdziwy skarb.
Chcę żebyście mieli świadomość, że ten blog jest pisany dla was, bez was byłby niczym. Dajecie mi możliwość pisania, a kocham to najbardziej na świecie. Więc ... Dziękuję.
A teraz, rozdział 10. Na długość taki sobie.
P.S.:Mała pochyła czcionka oznacza wspomnienia ;)
~*~
włącz -> muzyka
Bałam się. Miałam zawiązane oczy, związane ręce i nogi. Nie miałam pojęcia ile czasu upłynęło od ostatniej wizyty Dracona.
Na samo wspomnienie ubiegłej nocy, łzy wypłynęły z moich oczu. Nie chciałam tego pamiętać, nie chciałam czuć się tak jak czułam się w tej chwili. Jak upodlone zwierze.
Cichy płacz zamienił się w spazmatyczne dreszcze. Każdy nawet najmniejszy ruch sprawiał mi ból, nie wiedziałam co jeszcze mnie spotka. Nie mogłam pogodzić się z faktem, że mój przyjaciel, ktoś kto rozumiał mnie bez słów, jest zdolny do czegoś takiego....
- Wiesz, może Potter miał trochę co do ciebie. Byłby z ciebie niezły materiał na żonę.
Uderzenie w twarz.
- Oczywiście, o ile wiedziałabyś gdzie twoje miejsce.
Kopnięcie w brzuch.
- Jak na razie, jesteś nic nie wartą .... - syknął wściekle, wprost do mojego ucha. Jeszcze nigdy nie słyszałam w jego głosie takiej nienawiści, takiego jadu.
Nawet nie czułam już bólu. Nie byłam w stanie myśleć o czymś innym jak jego przepełnione odrazą spojrzenie.
Kolejna łza spłynęła samotnie po moim policzku.
Zamarłam. Usłyszałam ciężkie kroki zmierzające w moją stronę. Nie da się opisać jak bardzo byłam przerażona, strach odbierał mi możliwość jasnego myślenia.
- Witaj skarbie - usłyszałam i silna dłoń szarpnęła mnie za włosy w górę.
Draco zdjął mi przepaskę z oczu. W piersi ścisnął mnie ból tak potworny, że znów zaczęłam płakać.
- Porozmawiamy sobie na początek - oznajmił i pchnął mnie na ścianę. Bezwładnie się po niej osunęłam, nie mogąc złapać równowagi.
- Jak się domyślasz, byłem dziś na zajęciach. I nie zgadniesz nawet co się stało. - chłopak zamilkł, jakby oczekując odpowiedzi.
- Zgaduj - warknął i kopnął mnie w bok.
- N-nie wiem - wychrypiałam.
- Twoja przyjaciółka, Pansy, nakłamała dyrektorowi że pojechałaś do domu. Ma nawet list od twoich rodziców, że osobiście cię odebrali w nocy. Wiesz co to oznacza?
W gardle stanęła mi wielka gula. Wiedziałam.
- Nikt nie będzie cię szukał kochanie. Mamy dla siebie bardzo dużo czasu, nie sądzisz że to wspaniale?
Draco wstał ze starego stołka i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
Byliśmy w jakiejś drewnianej chacie. Dach był podgniły, okna popękane. Na cały wystrój pokoju składało się to krzesło i odrobina słomy na której zwykle leżałam.
- Mam nadzieję że podoba ci się twój nowy pokój. Nie jest może zbyt elegancki, ale tobie chyba wystarczy.- zaśmiał się szyderczo. Miałam wrażenie że zwymiotuję z tego wszystkiego.
- Dlaczego - zapytałam, nie panując nad głosem.
- Dlaczego? Bo mam taką zachciankę. - uśmiechnął się i ruszył w moją stronę.
*Pansy*
- Nie wierzę. Nie wyjechałaby bez słowa.! - wrzasnął Draco, chodząc po pokoju wspólnym jak lew zamknięty w klatce.
- Dracuś, może ona po prostu nie lubi pożegnań - pisnęłam cienko, przerażona jego wściekłością.
- Nie wyjechałaby bez słowa ! - powtórzył, a ja podskoczyłam w miejscu.
- Stary, musisz się uspokoić. Te wrzaski nic nie dadzą - wtrącił Blaise. Chłopak miał ogromne cienie pod oczami, sprawiał wrażenie zmęczonego samym życiem.
- Może zostawiła jakiś list... - powiedziałam cichutko, a Draco pędem rzucił się do naszego pokoju.
Dotarłam tam, gdy przerzucał wszystko do góry nogami w poszukiwaniu listu. W końcu znalazł białą kopertę, starannie ułożoną pod poduszką.
Zerknęłam mu przez ramię.
.... i musisz to zrozumieć. Dla nas nie byłoby przyszłości, ale musisz wiedzieć że cię kocham Blaise. Nikt inny się dla mnie nie liczy, tylko ty. Kocham cię.
Blondyn zgniótł kartkę i cisnął nią o ścianę. Chyba ucierpiało jego ego. - To stek kłamstw! - wydarł się. On nie był wściekły. Ogarnęła go bezbrzeżna furia, która mogłaby zabić od samego patrzenia na nią.
- Ona tego nie napisała! To nie jej pismo, to nie jej słowa! - wrzeszczał. Blaise w tym czasie chwycił kartkę i zaczął ją sumiennie czytać. Gdy skończył, podniósł na nas spojrzenie pełne łez.
- Albo ty się po prostu nie umiesz z tym pogodzić. - powiedział Zabini.
- Ja po prostu wiem więcej niż ci się wydaje Diable. I możesz mi wierzyć, to nie jest list jej autorstwa.
Blondyn próbował się uspokoić.
- Wyjechała. Pogódź się z tym. - powiedział cicho i wyszedł. Blondyn usiadł ciężko na łóżku Hope. Podeszłam do niego.
- Draco.. - powiedziałam i objęłam go za szyję. Chłopak odepchnął mnie brutalnie i wstał.
- Nie Pansy. - powiedział tonem ostrym jak stal i chłodnym jak ostatni śnieg roku.
Draco wyszedł z pokoju z twarzą wymiętą z emocji.
Zaczęłam się wahać. Czy my naprawdę dobrze robimy?
- Słuchaj, ja naprawdę nie jestem pewna... - zaczęłam.
- Zamknij się! Teraz już nie ma odwrotu. Rozumiesz?! - warknął wściekle Potter.
- Masz zamiar ją tam zabić?! - zapytałam z nagłą siłą w głosie.
- Nie. Za jakiś tydzień po prostu tam pójdę i ją uratuję. Do tego czasu sprawię że będzie się bała choćby pomyśleć o Malfoyu. I będzie mi tak wdzięczna, że bez wahania zrobi wszystko co jej każę.
- Słuchaj Potter, to naprawdę nie jest dobry pomysł. Draco jest nieszczęśliwy... - wymamrotałam.
- Mam to gdzieś, jasne. Pomyśl inaczej, gdy już się pogodzi ze stratą swojej Hope, od razu weźmie cię w ramiona. Zresztą, nawet tą szlamę Granger by wziął. - prychnął pogardliwie.
Mimo że nadal nie byłam pewna, czy jest to dobry pomysł, zostawiłam Pottera samego w pokoju.
Następnego dnia po zajęciach postanowiłam odwiedzić Hope. Z obiadu zgarnęłam dla niej resztę kurczaka i butelkę wody.
Gdy szłam w stronę lasu, bałam się jak dziecko obawiające się rodzica który w każdej chwili może przyłapać je na czymś złym.
Niemal pędem pobiegłam do chaty w której Potter trzymał Hope.
Powoli otworzyłam drzwi. Ze środka buchnął mi w twarz smród wilgoci jaka panowała w środku. W chatce było dużo chłodniej niż na dworzu, a była już niemal połowa listopada.
Hope leżała na podłodze, prawdopodobnie spała.
Spojrzałam na jej twarz i wiedziałam że ten widok nie da mi zasnąć przez następne dni. Była cała brudna, miała posklejane włosy i ogromne cienie pod oczami. Wargi miała spękane do krwi, część jej twarzy pokryta była zaschniętą krwią.
Postawiłam jedzenie i wodę na podłodze obok niej. Nie mogłam uwierzyć że jej kuzyn doprowadza ją do takiego stanu...
Poczułam łzy w oczach. Miałam ochotę ją stąd zabrać, ale nie mogłam. Nie zasługiwała na taki los.
Hope przekręciła głowę w moją stronę. Niewiele myśląc rzuciłam się do ucieczki, biegłam w stronę zamku.
Serce biło mi jak oszalałe. Jeżeli coś pójdzie nie tak, wsadzą mnie do Azkabanu na resztę życia.
Nagle na kogoś wpadłam.
- Co się stało Pansy - zapytał.... Dumbledore. Stał przede mną we własnej osobie.
- Nic. - wydusiłam z siebie, czując jak panika zaczyna rządzić się w moim mózgu.
- Na pewno? Nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał, patrząc na mnie zupełnie jakby wiedział. Jakby czytał mi w myślach i na wylot znał każdy szczegół planu.
- Tak. Do widzenia - rzuciłam i szybko ominęłam staruszka.
To zaczęło mnie przerastać.
- Harry, ja naprawdę nie mogę - jęknęłam, niemal płacząc. Chłopak jak zwykle podczas mojej wizyty był zirytowany.
- Uspokój się Pansy. Wszystko idzie zgodnie z planem. - powiedział i delikatnie mnie objął. - Jutro odwiedzę naszą dziewczynkę, a dzisiaj idź już spać. Późno jest.
Miał racje. Dochodziła północ. A ja do tej pory nie mogłam uspokoić swoich nerwów.
- Pansy, zaraz pomyślę że nie jesteś godna zaufania i będę musiał wyczyścić ci pamięć. - zagroził. Momentalnie się otrząsnęłam.
- Już dobrze. Dobranoc Potter - jęknęłam i wyszłam z pokoju. Pospiesznie skierowałam się w stronę pokoju wspólnego Slytherinu.
*Draco*
- Tak, jestem pewna że to usłyszałam - powiedziała zniecierpliwiona Granger.
- Dobra. Dzięki - powiedziałem i kiwnąłem jej głową.
- Nie będzie szlamy? - prychnęła i uśmiechnęła się, rozbawiona brakiem wyzwisk
- Nie. Przykro mi - rzuciłem i mrugnąłem do niej z wdzięcznością. Gryfonka szybko oddaliła się w kierunku koleżanek, oboje nie chcieliśmy być widziani razem.
Miałem racje. Coś jest nie tak. Muszę się lepiej przyjrzeć Pansy, która teraz akurat stała pod ścianą, nerwowo się rozglądając i obgryzając paznokcie. Jeżeli coś wie, ja się tego dowiem.
- Cześć Pans. Co tak sama stoisz? - zapytałem, podchodząc do dziewczyny.
- A, tak jakoś - rzuciła i uśmiechnęła się.
- Wiesz, wpadłem na pomysł. Skoro Hope wyjechała niemal bez słowa, może pojadę do niej. Jej rodzice na pewno nie będą mieli nic przeciwko żebym się z nią spotkał.
Pansy zrobiła się blada jak ściana.
- T-to.. genialny pomysł - wykrztusiła w końcu. Zalatywało od niej strachem i kłamstwem.
- Może pojedziesz ze mną? Chciałbym widzieć minę jej rodziców - a raczej chciałbym widzieć twoją minę, pomyślałem. Byłem już bardziej niż pewien że Pansy wie coś, co raczej by mi się nie spodobało.
- Ja.. Nie mogę. Nauka, te sprawy. Muszę lecieć - rzuciła i niemal pędem pobiegła w stronę toalety.
Bez wahania ruszyłem za nią. Dziewczyna szybko skręciła za róg, do Biblioteki.
Pansy zatrzymała się przy dziale ksiąg zakazanych i rozejrzała. Szybko schowałem się za regałem.
Chwilę potem usłyszałem jak z kimś rozmawia. Wychyliłem sie zza mebla i zobaczyłem Pottera, jakby znudzonego chaotyczną paplaniną Pansy.
- Dość! - warknął - Co chwila robisz problemy! Malfoy nic nie wie idiotko! Musisz zacząć zachowywać się normalnie. Już 2 dzień ci odwala! Albo się ogarniesz i przestaniesz zwracać na siebie uwagę, albo wyczyszczę ci tą pamięć!
Pansy zaczęła cicho płakać. Ta dwójka. Dałbym sobie rękę uciąć że to Potter stoi za zniknięciem Hope.
- Nawet jeżeli coś podejrzewa, to jej nie znajdzie. Rozumiesz? - zapytał zdenerwowany.
Brunetka pokiwała głową, wycierając łzy rękawem.
Szybko wycofałem się z biblioteki. Nie wierzyłem własnym uszom...
Co mam robić? Osłupiały ruszyłem w stronę Pokoju Życzeń.
- Gdzieś, gdzie jest Hope - powiedziałem. Drzwi się nie pokazały.
- Gdzieś, gdzie jest wskazówka jak ją znaleźć.
Powoli w marmurze ukazały się drewniane, zdobione wrota.
Prowadziły do małego pomieszczenia, przypominającego archiwum. Na środku stał stół ze zwojem pergaminu leżącym na środku.
Rozwinąłem papier. Był to plan zamku, błoni i lasu. Mapa była zniszczona, nie dało się rozczytać nic co znajdowało się poza granicami błoni.
Pozostaje mi przeszukać zamek kawałek po kawałku.
Lub... Dorwać Pottera.
~*~
Koniec rozdziału 10.
Jak myślicie, Draco znajdzie Hope, czy też plan Harry'ego się powiedzie? Piszcie w komentarzach co byście woleli, mam pomysł na oba warianty. No i zaglądajcie na drugiego bloga, proszę was :) Dajcie mu szansę :>
O MÓJ BOŻE ;OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO
OdpowiedzUsuńZSZOKOWANA JESTEM ;O
W TYM STANIE NAWET DOBREGO KOMENTARZA NIE NAPISZE.....
GENIALNIE....G E N I A L N I E.
ALE MAM OCHOTE CIE UDUSIC... MATKO..
JEDEN WIELKI SZOK.
POWODZENIA W DALSZYM TWORZENIU ;**
~Bellatwix
O JA ŻESZ PIERDZIELEEE *0*
OdpowiedzUsuńTyle adrenaliny! Emocji! I brutalności! I adrenaliny! I uczuć! Czy wspominałam już o adrenalinie?! *-*
K.O.C.H.A.M. T.O. <3
A co do twojego pytania! :D
To... Ja zrobiłabym to tak:
Plan Pottera się powiedzie. Hope będzie panicznie bała się Draco i cały czas będzie chodzić z gryfonami. Może nawet u nich spać w pokoju wspólnym. Wszystko, byle nie było możliwości bycia sam na sam z Draconem.
Młody Malfoy oczywiście bardzo, ale to bardzo będzie to wszystko przeżywać, ale gdy zobaczy, że Hope się go boi i za wszelką cenę go unika, odpuści i zacznie działać, że tak powiem, po cichu.
Aż pewnego dnia... Bum!
Pansy nie wytrzyma i wydrze się na Pottera na opustoszałym korytarzu. No... Przynajmniej ona będzie myślała, że na opustoszałym. Za rogiem będzie stała Hope i wszystko usłyszy. Czyli to, jak Pansy wrzeszczy, że ten plan to zwykłe świństwo, że jak oni mogli zrobić coś takiego Hope itd.
Florence pobiegnie gdzieś wgłąb zamku, oszołomiona tym wszystkim, co usłyszała. Te wszystkie słowa wypowiedziane przez Pansy i obelgi z ust jej kuzyna. Biegnąc niechcący wpadnie na Malfoya. Przez chwilę w jej oczach będzie wielki strach, ale w następnej sekundzie już będzie stała wtulona w Dracona. Będzie płakać i wszystko mu powie... Przeprosi.
No i w Draco narodzi się żądza mordu, której nie powstrzyma nawet Hope...
No więc ja to widzę tak :3
Ale to jak napiszesz, to już ty wiesz najlepiej :*
Pozdrawiam! :D
//Lav.
Boże boże świetne!!! Totalny wstrząs. Jak harry mógł to zrobić Hope jak tego nie rozumiem :o ale rozdział na nadzoru wysokim poziomie, nie ma co :D podoba mi się ten wariant co osobie powyżej XD pozdrawiam i życzę weny :33
OdpowiedzUsuńWiedziałam *-*
OdpowiedzUsuńAle wiesz wolałabym więcej ^^
oczywiście żeby draco ja znalazł <3
OdpowiedzUsuńBłagam cię nie inaczej! <3
Żeby on ją znalazł Plissss :C
OdpowiedzUsuńO boże boże boże *-* Zdecydowanie najlepszy rodział <3 Świetnie piszesz, naprawdę, czytanie sprawia wielką przyjemność :) Chce już 11 rodział :C
OdpowiedzUsuńOoo fajnie, fajnie :D czytam Twojego bloga jakoś od czwartku(podziękuj admince "To jest leviosa a nie leviosaa", bo właśnie tam znalazłam link xD) i mimo tego, że nie przepadam za Draco polubiłam Twoje opowiadanie :D hmm.. No możejak dla mnie niepotrzebne są wulgaryzmy ;d. Co do obrotu wydarzeń jestem za szybkim odnalezieniem Hope przez Draco,później wszystkie bdz strasznie pogmatwane xD gratuluję pomysłów i życzę Ci powodzenia w dalszym tworzeniu! ;)
OdpowiedzUsuńEkhem. Wow. Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć, ale, że tutaj się pisze a nie mówi to się trochę rozpiszę. :D
OdpowiedzUsuńZjebany Głupotter. Aż mam ochotę wejść do tego komputera, wziąć tego debila i udusić własnymi rękami. Jak on mógł? I to własnej kuzynce? On powinien się leczyć w św Mungu! Kur*a! (oczywiście nie przeklinam) :) Siedzę i zaraz nie wytrzymam. łał jakie rymy hihihi ;p Nie ważne.
Pansy wcale nie lepsza. A ja ją zaczęłam lubić! O nie.. co za sucz bicz! Wredna zołza! " Jestem zazdrosna o Dracusia więc spierdolę mojej koleżance życie by mnie pokochał hihihi ale jestem fajna". No nie wytrzymam. Chyba znowu wejde do kompa i tym razem uduszę tę wywłokę!
Dobra skupiłam się na tamtych debilach idiotach sukinsynach.. itp. A teraz trochę o naszej ukochanej dwójeczce <3
Granger pomogła w czymś Draco? W sumie to dobrze bo lubię Hermionę (jakże mogłabym jej nie lubić skoro piszę o niej).
Mapa.. chodziło o Mapę Huncwotów? Nie wiem odniosłam takie wrażenie. Mniejsza.
Draco dorwij Pottera i rozerwij go na szczątki, złam mu kości, uduś go bo ja nie mogę i rzuć w niego sectumsemprą i crucio ( jestem przeciwna przemocy :) Ale wpierw daj mu veritasserum - chyba tak się to pisze. I niech on odnajdzie Hope... Jezu aż żal dupę ściska jak sobie pomyślę o tym co przeżywa Hope i chwila, chwila coś mi się przypomniało... O to chodziło cijak chciałaś mi ukraść wątek z Ronem? No jasne czemu ja wcześniej na to nie wpadłam... tylko ty zamiast Rona dałaś Harrego i (tak jak pisałaś) zrobisz z tego istny dramat :D i wiesz? podoba mi się taka przeróbka.. aż sama prawie się nie skapnęłam ;P
A więc nie. Zmiana planów. mam lepszy pomysł na zakończenie tego dramatic-ROMANtic - Roman :D lubię Romany ^^ mam też wujka Romana - ale kolejna nie ważna rzecz. I. Wracając do tego co wcześniej mówiłam, albo raczej pisałam - inne zakończenie. Trochę mi będzie żal (że aż dupę ściska) że Hope będzie takie coś przeżywać, ale to sztuka - nią kierują się inne prawa.
Ehh to dopiero cz.1 zaraz dodam cz.2 - ogarnij to, że za dużo znaków. Ciekawe niby dlaczego?
Tak jak już wspominałam wcześniej: zapraszam do cz. 2 :
UsuńA więc ( nie wolno zaczynać zdania od a więc - czegoś mnie ten HP nauczył). Więc Plan tego debila, który myśli, że jest fajny bo ma bliznę się powiedzie. On ją uratuje - w sensie ten debil i Hope tak jak przewidział to ten debil - będzie się bała Draco, który platynowe włosy se będzie wyrywał i za wszelką cenę będzie chciał wiedzieć o co chodzi Hope. Jednak ona będzie unikać go jak ognia i będzie fanką TEGO DEBILA.W końcu Draco stwierdzi że ma na nią wyjebane, da se siana i poleci do Pansy. Ta będzie latała po szkole jak w skowronkach i... Będzie dziękować Potterowi za ten cudowny plan i... stanie się niezłe zamieszanie, kłótnie i pogodzenia, bo tą rozmowę (TYCH DEBILI) usłyszy KTOŚ i wszystko potoczy się samo...
Aha i w między czasie: Diabeł wróci do Hope i będą na pozór szczęśliwi. Ale jak wyda się prawda to.. Oczywiście Hope będzie żyć krótko i nieszczęśliwie z Draco. :D. Chcę w tym momencie przypomnieć, że życie nie jest kolorowe i nawet Luna w swoich omniokularach musi to przyznać, a mianowicie: Święta. Może ktoś zapomniał, ale ja nie, że Hope miała wyjść za TEGO DEBILA i całe szczęście runie jak domek z kart ( kurczę ile przenośni użyłam już w tym 1 komentarzu). Kontynuacja tego jakże fascynującego opowiadania, który napisałam napisze się jak się dowiem co będzie się dalej działo, bo nie zapominajmy to jest twoje opowiadanie i ty tu rządzisz! A znając ciebie to pewnie mnie zaskoczysz... i w jak najbardziej ciekawszym momencie skończysz rozdział.
Ale mnie paluszki zaczęły boleć hihihi
No chyba się ciutkę rozpisałam :D Czekam na ten rozdział 11, który (jak mam nadzieję) rozwieje moje niektóre wątpliwości i inne takie różne. Życzę dużo weny, żebyś mi napisała to opowiadanie do końca, bo jak nie to znajdę i zabiję (a tak między nami - wiem jak się nazywasz) więc ty se uważaj, żebyś se nie nagrabiła jak moja babcia liści. :D (serio mam coś nie tak z tymi przenośniami i wgl.)
Jezu.. Dobra koniec kropka, bo mi już ręka ścierpła.
A więc ściskam całuję i wgl i wgl.
Pozdrowionka i życzę weny i chyba się powtarzam, ale weny nigdy za dużo - gorzej jak jest mało. i znowu się rozpisuję.
Panna Malfoy - tak tak ta stara ropucha Bellatrix - w poprzednim wcieleniu.
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com - zaglądaj tam czasem, chociaż i bez przypominania tam wpadasz :D
No a teraz - opublikuj - klik!
No i jest część druga mojego jakże krótkiego komentarza :)
Jakiś taki krótki ten kom xd ale serio wiesz jak sie nazywam? xD
UsuńNo cóż... Tak. Od Kaśki :)
Usuńno to teraz ja się rozpiszę :3 czytanie twojego bloga to nie było tylko miłe spędzanie czasu lecz była, znaczy jest przygodą. Świetnie piszesz i potrafisz wywołać u czytelników płacz, ale poza tym potrafisz tak pisać opowiadania, że ludzie czekają dniami, tygodniami na premiere nowego rozdziału. Byłam, jestem i będę twoją wierną cztelniczką i nie dziękuj mi za to że byłam bo to ja dziękuję ci za to, że ty byłaś i pisałaś tego bloga. :D ♥
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i powodzenia w pisaniu nowych mam nadzieje i szczerze życzę ci tego żebyć któregoś dnia wpadła na pomysł napisania własnej książki :3
~Twoja wierna czytelniczka Gabe. ^^
Kocham! Kocham! Kocham!
OdpowiedzUsuńBoski rozdziała, jak każdy z resztą ;* Świetny pomysł na dodanie muzyki, naprawdę wywołał odpowiedni nastrój gdy czytałam.
Naprawdę wzruszyłam się przy momencie kiedy Draco-Harry bił Hope :c To było okropne i takie prawdziwe ;_;
Ogólnie rozdział bardzo mi się podoba, nie mogę się rozpisywać, bo muszę jeszcze przeczytać następny, a brat na mnie naciska bym skończyła.
Wspaniały kicia <3
Pozdrawiam i życzę weny,
Twoja największa fanka Lunałka ;*