czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 2

Macie już rozdział nr. 2 xD Mam nadzieję że się cieszycie ^^ Jeżeli już przeczytaliście , zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza ;3 Ten rozdział z dedykacją dla SeveruS'a oraz Idy ;D Mam nadzieję że wam sie spodoba ^^ Miłej lektury wizardy !

- Flo , wstawaj ! Spóźnimy się na śniadanie ! – krzyknęła Pansy , wyrywając mnie ze snu . Była 6:20.
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegałam do łazienki . W tempie ekspresu umyłam zęby i twarz , potem uczesałam włosy i wciągnęłam na siebie mundurek szkolny w barwach czerni bieli i zieleni.
Pansy wyszykowała się równie szybko i niemal spadając ze schodó
w , rzuciłyśmy się ku pokojowi wspólnemu.
- Szybko ! – zawołała Pansy i pociągnęła mnie do wyjścia .
Ledwo wyskoczyłyśmy z lochów , czekała na nas niemiła niespodzianka. Ogromny tłum uczniów tarasował drogę w każdym kierunku.
-… i odwal się od niej ! – usłyszałam wrzask Blaise’a .
- Coś ty powiedział ty pieprzony ślizgonie?! To moja kuzynka ! – wrzeszczał Harry.
O matko.
Łokciami zaczęłam się przepychać przez tłum , chcąc jak najszybciej dotrzeć do chłopaków.
- Ale to nie twoja własność ! Ma szczęście że trafiła do mojego domu , chociaż nie musi znosić twoich pedalskich eskapad! – darł się Diabeł.
- Jak śmiesz ! Nie wiesz kim ja jestem?! Jestem Wybrańcem , jestem Chłopcem-Który-Przeżył!
- Który-przeżył-żebym-mógł-go-zatłuc! – dokończył Blaise.
O co w tym wszystkim chodzi? Co aż tak rozzłościło Blaise’a ?
W tym momencie Harry rzucił się Blaise’owi do gardła , jednak Diabeł był od niego szybszy i silniejszy.
- Blaise ! – krzyknęłam przerażona że zrobi krzywdę Potterowi.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i puścił Harry’ego.
- Kobieta cię uratowała bliznowaty. – mruknął i podszedł do mnie.
- Co to było? – zapytałam .
- Potter przylazł do mnie , żądając żebym poszedł z nim do dyra.
- Czemu?
- Bo Pottuś stwierdził , a raczej wywrzeszczał mi w twarz że to jakaś „niedopuszczalna i chora pomyłka mogąca zrujnować mu reputację!” .
Prychnięcie samoistnie wyrwało się z mojego gardła.
- No tak. To do niego podobne. Przecież co powiedzą jego znajomi gdy się dowiedzą że jego kuzynka trafiła do Slytherinu. – mruknęłam.
- Spokojnie Kwiatku. Wyjaśniłem koledze Potterowi że jest imbecylem.
Zaśmiałam się cicho i zobaczyłam Draco i Pansy idących w naszym kierunku.
- Cześć Draco – przywitałam się z blondynem który jedynie uraczył mnie skinieniem głowy.
- McŚciera będzie się pluła po całej Sali że pobiłeś jej pupilka –zauważył blondyn.
- Trudno. Sevcio mnie obroni – powiedział , cmokając na wspomnienie profesora.
- Nie bądź tego taki pewien . Po tym jak ostatnio wparowałeś na eliksiry  dwa kroki przed nim, wrzeszcząc że „Koniec świata ! Koniec świata idzie ! Sevcio umył włosy ! Ratujcie się ludzie zanim będzie za późno !” a potem rzuciłeś się na podłogę wrzeszcząc w agonii że śmierć cie już dopadła. A potem..
- Pamiętam co było potem. – przerwał Blaise Pansy z dumnie uniesioną głową.
- Co było potem? – zapytałam ze śmiechem.
- Potem Severusek zaczął na niego wrzeszczeć że ma przestać robić z siebie większego kretyna niż jest. Na to nasz kochany Diabełek podniósł z się z oznajmieniem że Sev ocalił mu życie i rzucił się nietoperzowi na szyję lamentując że gdyby nie jego włosy straciłby sens życia. A potem wybiegł z Sali tanecznym krokiem podśpiewując sobie „Sevuś kocha Blaise’a , Sevuś kocha Blaise’a!” -  dokończył Draco. Ja i Pansy wybuchłyśmy nieposkromionym śmiechem , co Blaise jeszcze spotęgował , łapiąc się za serce i z rozmarzeniem patrząc w sufit.
- Ach ten mój obślizgły nietoperz – westchnął sobie żałośnie . Draco spojrzał na niego jak matka która patrzy na dziecko jedzące piach.
Dotarliśmy do Wielkiej Sali .
Jak zwykle , usiadłam pomiędzy Blaisem a Pansy .
- To co kwiatku , będziesz na dzisiejszej imprezie? – zapytał Blaise.
- Raczej tak. No chyba że twój kolega znowu zacznie mnie mordować wzrokiem .
Blaise spojrzał rozbawiony na Draco .
- Bez obaw , tym razem spróbuje różdżką . – rzucił blondyn.
- Obawiam się że źle na tym wyjdziesz . – rzuciłam.
- Ach tak?
- Tak. Harry też był taki pewny siebie dopóki nie zmienił się w czerwony napuchnięty balon .
- Potter chciał na ciebie rzucić urok? – powiedział zaskoczony Draco.
- Tak. Często tak robi , ale z reguły oddaje mu to zaklęcie z nawiązką.
- Zgłupiał chyba. Gdyby Drops się o tym dowiedział…
- Gdyby dyrek się o tym dowiedział , ucieszyłby się. Miałby pretekst żeby wezwać Pottusia do swojego gabinetu  , co jest równoznaczne z chwilami sam na sam z Wybrańcem. – Blaise mrugnął porozumiewawczo . Zaczęłam się śmiać , przypominając sobie wyraz twarzy dyrektora gdy widzi któregoś z uczniów.
- Zdecydowanie ucieszyłby się z takiej perspektywy .- dokończył Blaise , przeżuwając kanapkę . 
Draco akurat popijał kawę gry obrzuciłam go długim spojrzeniem.
- Co? – zapytał .
- Nic. Próbuję cię prześwietlić.
- A nie rozebrać? – zachichotała Pansy.
- Nie chcę wymiotować zaraz po śniadaniu. – wyjaśniłam jej z politowaniem. Na usta blondyna wkradł się wtedy złośliwy uśmieszek.
- Obawiam się że najpierw byś umarła ze szczęścia – powiedział pochylając się przez stół w moją stronę.
- Obawiam się że najpierw musiałbyś mnie zmusić żebym nie uciekła z przerażeniem – odpowiedziałam, również się pochylając w jego stronę. Chłopak przewiercał mnie spojrzeniem .
Z takiej odległości widziałam w jego niebieskich oczach szare plamki , przypominające zachmurzone letnie niebo. 
- Ten kolor to naturalny , czy koniecznie chciałeś być blondynką? – zapytałam zaciekawiona.
- To akurat wynik eksperymentu. Draco chciał niebieskie , ale wyszły… tlenione . – wyjaśnił Blaise. Zaczęłam się śmiać i wyprostowałam się trochę.
Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Rozejrzałam się po Sali i zauważyłam Harry’ego patrzącego na mnie z niedowierzaniem i czymś na znak… odrazy.
Zaskoczenie wymalowało mi się na twarzy co nie uszło uwadze innych . Draco natychmiast złapał moje spojrzenie i odwrócił się w kierunku Pottera.
Harry zrobił się czerwony ze złości , gdy Draco zaczął słać mi całuski a Blaise objął mnie ramieniem.
Z czerwonymi policzkami również objęłam Blaise’a. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Spokojnie Kwiatku , twój kuzyn już się do ciebie nie zbliży. – powiedział .
- Tak myślę . Draco zawsze jest taki? – zapytałam cicho .
Blaise pokręcił głową.
- Nie. Tylko przyszedł do niego list w wakacje , że Dumbledore widzi go na pozycji ścigającego w naszej drużynie. I za dwa tygodnie jest nabór na szukającego.
-Kiepska sprawa . – powiedziałam ze współczuciem . Sama grałam kiedyś w Quidditcha …
- Prawda . Coś mi się wydaje że Draco z całego serca znienawidzi nowego szukającego.
- Z pewnością.
- Hej , mam pomysł ! Zagrajmy sobie dzisiaj po lunchu ? Ja , Draco , Ty , Pansy , Theo i Crabbe i Goyle.
- Nie , ja nie gram , przepraszam.
- Dlaczego? – zapytał Draco , nagle wtrącając się do rozmowy.
- Bo… boję się latać. – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok i czekając na ich wybuch śmiechu.
O dziwo , jednak on nie nastąpił.
- Nie ma się czego wstydzić Kwiatku. To nic złego że się boisz – powiedział Blaise z troską.
- To chociaż przyjdź i popatrz. – nalegał Diabeł.
- No dobra. Ale na miotłę nie wsiadam . – zaznaczyłam.
- Absolutnie. A co ty , czarownica? – zapytał . Ta uwaga była tak głupia że aż zabawna , dlatego wszyscy zaczęli się śmiać.

Lekcje zleciały dość szybko , zwłaszcza eliksiry z naszym opiekunem . Diabeł nie byłby sobą gdyby nie zrobił czegoś co rozwaliłoby lekcję.
- Severuskuuu ! – zaświergotał przymilnie , podskakując w kierunku profesora.
- Mam coś dla ciebie ! – pisnął i z rozmachem wlał coś z fiolki do pucharka profesora.
Snape spojrzał na niego z lodem w oczach.
- Amortencja – mruknął Snape i wrzucił czarkę do kosza.
- Tak ! Czy czujesz już miłość do mnie? – zapytał z nadzieją , wieszając się mu na szyi .
- Zabini won z klasy ! – krzyknął Snape i odsunął od siebie chłopaka.
- Tak szybko !? No dobra , niech ci będzie – mruknął , zachowując się jak podlotka .
- Uwaga ludzie , jeśli ktoś by mnie szukał , to mam właśnie małe spotkanko sam na sam z Sevulkiem. – mrugnął do mnie porozumiewawczo .
- Wynocha ! – wrzasnął Snape .
- No już już , nie denerwuj się tak skarbie , bo jak już będziemy razem to wydam fortunę na krem na zmarszczki dla ciebie. – zaświergotał i kręcąc biodrami wyszedł z Sali. Snape z mordem w oczach wyszedł za nim.
Tak mijały kolejne lekcje . Aż w końcu nadszedł czas przerwy na lunch , której bałam się najbardziej.
- Chodź Kwiatek ! – zawołał Blaise i pociągnął mnie w stronę boiska. 
Z wahaniem ruszyłam za nim.
Gdy dotarliśmy na miejsce , stanęłam jak wmurowana. Nagła tęsknota jaka mnie opanowała , niemal zwaliła  mnie z nóg. Część drużyny już szybowała w powietrzu , inni właśnie się wzbijali . Poczułam łzy w oczach ale dzielnie ruszyłam na trybuny.
3 lata temu obiecałam sobie że już nigdy nie wsiądę na miotłe.
Blaise odbił się od ziemi i poszybował za Pansy. Grali zajadle , byli naprawdę dobrzy . 
Nagle dostrzegłam złoty błysk. Zerwałam się na równe nogi , nikt go jeszcze nie zobaczył.
- Blaise , przy szopie ! – krzyknęłam. Zdziwiony chłopak zwrócił się w tamtą stronę i zauważył znicz.
Z prędkością błyskawicy znalazł się tuż przy nim i sprawnie chwycił go w dwa palce.
Mecz się zakończył. 
- Jak go zauważyłaś? – krzyknął , lecąc w moją stronę. 
- Nie wiem , po prostu . – uśmiechnęłam się. Blaise zeskoczył z miotły i mocno mnie uścisnął.
- To było nie fair ! Oszukujesz ! – krzyczał Draco do Diabła. Cała drużyna już kierowała się w naszą stronę. 
- Oj przestań , to był przyjacielski meczyk – powiedział z uśmiechem.
- Ale to było oszustwo ! Ona ci powiedziała gdzie jest znicz !
- Swoją drogą , jak go wypatrzyłaś tak szybko ? – zapytała Pansy. Wzruszyłam ramionami.
- Samo wyszło.
Pansy wymieniła znaczące spojrzenie z chłopakami.
- Hope , czemu nie chciałaś grać z nami? – zapytał Draco , już milszym tonem.
- Mówiłam że się boje.
Malfoy spojrzał na mnie podejrzliwie , ale nie drążył tematu.  W tej chwili naszą uwagę przykuło coś innego. Mianowicie drużyna Gryfonów , z Harrym na czele.
- To nasz trening ! – krzyknął Ron .
- My właśnie skończyliśmy – oświadczył Malfoy .
- Co ty tu robisz Hope? – zapytał Harry beznamiętnym tonem , stając niedaleko mnie .
- Przyszłam na ich trening . A co , nie mogę?
Harry nie odpowiedział tylko podszedł do Malfoya i dźgnął go palcem w pierś.
- Ty ! Jeśli ją skrzywdzisz albo pozwolisz żeby stała jej się krzywda , zostanie z siebie brudna zielona plama. – warczał. Rasowy wilkołak , nie ma co.
- Zabieraj te łapska Potter. – odepchnął go Malfoy – Nie jestem jej niańką .
- Smoku , daj spokój – wtrącił Blaise.
- Zamknij się Zabini . A ty Potter uważaj , bo jeśli mnie bardzo zdenerwujesz , to .. – Draco pochylił się w stronę mojego kuzyna i wyszeptał mu coś na ucho .
Harry nie dając dokończyć blondynowi , rzucił się na niego z pięściami . Ron i Blaise natychmiast interweniowali , ja zresztą też. Szybko wkroczyłam przed Draco i kładąc mu ręce na piersi odsunęłam go od Pottera.
- Przestań – szepnęłam , patrząc na niego ze łzami w oczach. Malfoy spojrzał na mnie nadal pałając nienawiścią w oczach i minąwszy mnie bez słowa , wrócił do zamku.  Harry dał się uspokoić Ronowi .
- Hope. Trzymaj się od Malfoya z daleka. Od Zabiniego też – powiedział Harry rozkazującym tonem.
- Przykro mi Harry , ale będę się zadawała z kim zechce.  – odpowiedziałam i chwyciłam Blaise’a i Pansy pod ramię.
- Chodźcie ślicznotki . Trzeba się ogarnąć. – powiedział Blaise i poprowadził nas do zamku .

- To w co się ubierasz? – zapytała Pansy , siadając na swoim łóżku. Spojrzałam na nią zdziwiona.
- Dzisiaj twoja impreza – podpowiedziała.
Aaa , no taak. Zapomniałam na śmierć.
- Zapewne w to co zwykle.
- Czyli?
- Dżinsy i bluzka.
Pansy spojrzała na mnie z politowaniem. 
- No co? – zapytałam.
- Nic. Co ty tu masz …. – mruknęła , grzebiąc w moim kufrze .
Dołączyłam do niej i razem wybrałyśmy coś dla mnie.
Była to sukienka bez ramiączek , jedna z moich ulubionych. Gorset był czarny , idealnie dopasowany , a sama sukienka była w cudownym odcieniu głębokiej zieleni. Pansy uparła się żeby żałożyła do tego jej srebrne szpilki i srebrną bransoletkę imitującą węża .
Pansy założyła króciutką czarną spódniczkę , zielone zamszowe szpilki i srebrny bralet .
Zaklęciem lokującym zrobiłam z swoich włosów delikatne loki , a oczy podkreśliłam jedynie kreskami i tuszem. Na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk i byłam gotowa.
- Idziemy? – zapytała Pansy , która właśnie kończyła doczepiać sobie rzęsy.
- Tak . Zeszłyśmy do pokoju wspólnego , gdzie natychmiast ogłuszyła nas muzyka. Światła były przygaszone , a wszystkie meble zepchnięte pod ściany.
- Witamy naszeho hosiaa horonowego ! – krzyknął na mój widok Draco. Chłopak ledwo się trzymał na nogach , w naszą stronę holował go Diabeł. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć niezrozumiale .
-  Draco trochę się spił – powiedział przepraszającym tonem. Blondyn natomiast stanął sam i zaczął wymachiwać na wszystkie strony butelką ognistej whisky .
- Sooo laat , Soo laat – śpiewał , robiąc w kierunku baru kilka kroków. Gdy chłopak stracił równowagę , Blaise natychmiast do niego doskoczył i go podtrzymał .
- Chodź przyjacielu , położymy cię do łóżka – westchnął .
- Mieee? Nieee ! Ja chse tu zostaaś ! Patsz , ślisznotki do nas pszyszłyy ! – czknął żałośnie , kierując Blaise’a w naszą stronę. 
- Jaka ty śliszna … Choś z nami ! – krzyknął , gdy Diabeł wlókł go po schodach . Spojrzałam na Pansy .
Nie była najszczęśliwsza że jej przyjaciel najebał się do nieprzytomności już na początku imprezy.
- Zatańczymy ? – zapytał jakiś chłopak , stając przede mną. Zgodziłam się i ruszyłam z nim na parkiet.
Po chwili zauważyłam że Blaise wrócił i zabiera do tańca Pansy.
Po chyba 5 tańcu z nieznajomym , trafiłam w objęcia Theo .
- Jak ci się podoba w naszym domu? – zapytał , obejmując mnie w pasie.
- Jest fajnie – odpowiedziałam. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie i chcąc nie chcąc , musiałam go objąć. 
- Wtedy w pociągu , chyba nam przerwano – szepnął . Poczułam jego gorący oddech na swojej szyi i mimowolnie zdrętwiałam. Rozejrzałam się w panice. Ani śladu Blaise’a ani Pansy.
- Theodor , puść mnie . – zażądałam . Chłopak cicho się zaśmiał. Nagle usłyszałam jak zaczął coś szeptać i straciłam władzę nad swoim ciałem . Przestraszyłam się , ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
- Ojej ! Czyżbyś źle się poczuła? – zapytał zmartwiony Nott. Moje dłonie złapały się kurczowo jego ramienia a nogi się pode mną ugięły. Nie wiedziałam co się dzieje , to nie ja nimi kierowałam.
Moje przerażenie jeszcze wzrosło gdy Theo zaczął mnie prowadzić ku wyjściu.
- Dokąd to? – zapytała nagle Pansy , chwytając chłopaka za ramię.
- Hope źle się poczuła , lepiej z nią wyjdę – powiedział gładko . Pansy spojrzała na mnie a ja zaczęłam kiwać głową . Błagam Pansy , domyśl się…
- No dobrze . – powiedziała w końcu i przepuściła nas.
Nott wyprowadził mnie z lochów wprost do swojego dormitorium. Dopiero tam zdjął ze mnie zaklęcie.
- Bydlaku ! – krzyknęłam , rzucając się na niego . Chłopak jedynie wykręcił mi nadgarstki do tyłu i przyciągnął mnie do siebie. Próbowałam go kopnąć , jednak bezskutecznie.
- Przykro mi mała. Teraz jesteś moja – szepnął po czym gwałtownym ruchem wymusił na mnie pocałunek. W końcu udało mi się go kopnąć między kolana. Chłopak zawył z bólu i na moment stracił panowanie nade mną. To mi wystarczyło .
Pędem rzuciłam się do drzwi które od razu ustąpiły. Gnałam ile sił w nogach , byle tylko dotrzeć do pokoju wspólnego.
Gdy byłam już prawie na miejscu , czyjaś ręka złapała mnie za włosy i szarpnęła do tyłu . Krzyknęłam przenikliwie , czując jak napastnik wyrywa mi włosy . Już w następnej sekundzie dłoń Theo zatkała mi usta a druga odginała moją głowę w tył.
- Pożałujesz tego suko – warknął.
- Puść ją Nott , albo za chwilę będziesz żałował że cię właśnie nie zabiłem – usłyszałam . W korytarzu stał Draco z różdżką celującą prosto w głowę Notta.
Ulga jaką poczułam , po prostu zwaliła mnie z nóg. Uratowana.
- Dracze , nie psuj zabawy . – powiedział Nott złośliwie.
- Puść. Ją. Natychmiast. – wycedził blondyn. Gdyby spojrzenia mogły zabijać… 
Poczułam szarpnięcie i wiedziałam już że moje włosy znacznie na tym ucierpiały . Draco wyciągnął do mnie rękę i zdecydowanym ruchem wsunął mnie za siebie.
- Spierdalaj stąd Nott – warknął blondyn i chłopak zniknął.
- Do zobaczenia wkrótce skarbie – szepnął , gdy przechodził obok mnie. Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Dracona.
- Wszystko w porządku? – zapytał , patrząc na mnie w dziwny sposób. Nie potrafiłam opisać znaczenia jego spojrzenia.
- Tak. – odpowiedziałam – Jakim cudem już wytrzeźwiałeś?
- Eliksir trzeźwiący .
No tak , że też o tym nie pomyślałam.
- Czy ja zawsze muszę cię ratować przed Nottem? – zapytał z przekąsem.
- Widać taka twoja rola. Następnym razem się nie kłopocz – rzuciłam i odwróciłam się na pięcie , kierując się do lochów.
- A podziękowanie?
- Słucham? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Podziękowanie – powtórzył ze złośliwym uśmiechem.
- Dziękuję .
Pokręcił głową z niezadowoleniem.
- Nie takie .
- Na inne nie licz – powiedziałam i szybko zniknęłam mu z oczu. Jebany materialista…
Wróciłam do lochów , gdzie impreza trwała w najlepsze. Podeszłam prosto do baru i nalałam sobie szklankę ognistej whisky. Była paskudna jak siedem nieszczęść , ale i tak ją wypiłam.
Ruszyłam na parkiet. Jakiś złotowłosy chłopak złapał mnie w swoje objęcia i zaczęliśmy wirować po parkiecie .
Kilka kawałków później , rozbrzmiała spokojna muzyka dla par. Widziałam już kilku chłopaków kierujących się w moim kierunku , więc szybko poszłam w przeciwną stronę.
- Zatańczymy? – zapytał jakiś szatyn.
- Ja…ekhm…
- Przykro mi , ale ten taniec obiecała mnie. – usłyszałam za sobą głos Malfoya.
Szatyn poszedł jak zmyty a Draco wyciągnął do mnie dłoń.
- To moje podziękowanie – powiedział z uśmiechem. Wywróciłam oczami i pozwoliłam by blondyn poprowadził mnie do tańca.
Byłam mile zaskoczona , widząc z jaką wprawą i gracją chłopak tańczy. W tym czasie wpatrywał się we mnie zapewne tak samo jak ja w niego. Po chwili zauważyłam że wokół nas stworzyło się małe koło gapiów .
- Nie zwracaj na nich uwagi – szepnął blondyn widząc jak się rumienię. Posłuchałam jego rady i skupiłam się wyłącznie na nim , konkretniej na jego oczach , które w tym świetle przypominało burzowe niebo…
Gdy w końcu muzyka się zmieniła , Draco puścił mnie i głęboko się przede mną ukłonił.
- Dobrze tańczysz – powiedział i odszedł. Nie rozumiałam tego chłopaka , a to rzadko się zdarza.
- Kręcisz z Malfoyem? – zapytała nagle Pansy która wyrosła jakby spod ziemi.
- No co ty. Byłam mu winna ten taniec i tyle. – powiedziałam obojętnie.
- Idziemy się napić? – zapytałam. Pansy kiwnęła głową i po chwili obie trzymałyśmy szklanki z ognistą.
- To jest paskudne – zauważyłam.
- Alkohol nie ma ci smakować. Gdy zacznie ci smakować , to wiedz że jesteś już chora. – powiedziała ze znawstwem.  Kiwnęłam głową w zamyśleniu. Odstawiłam szklankę , postanowiłam nie przesadzać . Mimo to , i tak zaczęło kręcić mi się w głowie gdy wstałam. Zauważyłam Blaise’a i podeszłam do niego.
- Diable , co robisz tu sam?
- Nic Kwiatku. Myślę . – powiedział i mrugnął do mnie.
- O czym?
- O szkole. Że w tym roku bardzo dużo się zmieni.
- Dlaczego ? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Bo ty tu jesteś – powiedział poważnie i uśmiechnął się.
- Słodzisz kotku. – prychnęłam.
- Mówię prawdę. Zobaczysz.
Wywróciłam oczami i złapałam chłopaka za ramie , ciągnąc go na parkiet.

* Oczami Blaise’a *
-… nie sądzisz Kwiatku? – zapytałem dziewczyny. Milczała , oparta o blat. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i zobaczyłem że zasnęła. Zaśmiałem się w duchu i podniosłem ją.
Draco właśnie szedł w naszym kierunku , patrząc dziwnie na Hope.
- Co jej? – zapytał jakby… z troską?
- Zasnęła . Odniosę ją do jej pokoju. – powiedziałem i skierowałem się do jej dormitorium .
- Pójdę z tobą – stwierdził Smok i ruszył za nami.  Wniosłem dziewczynę do jej pokoju i położyłem ją na łóżku .
- Trzeba by ją przebrać – zauważyłem. Draco spojrzał na mnie z oburzeniem.
- Żartujesz? Ona nas by jutro zabiła !
- Nie przesadzaj Smoku . Przecież jej nie zgwałcę wzrokiem.
- Zostaw ją tak jak jest . Albo… - zaciął się na chwilę. Po sekundzie wyjął różdżkę i jednym machnięciem sprawił że dziewczyna była w piżamie w kwiatki. Spojrzałem na niego zdziwiony.
- Zaklęcie niewerbalne , Diable. – powiedział . Uśmiechnąłem się i przykryłem dziewczynę kołdrą.
Gdy wróciliśmy do naszego dormitorium , spojrzałem na Smoka w zamyśleniu.
- Draco… Mam pytanie. – powiedziałem po chwili.
- Wal stary.
- Gdybyś się zakochał , powiedziałbyś mi?
- No jasne. – prychnął. Pokiwałem głową w zadumie i walnąłem się na łóżko w ubraniu.
Oj , jutro będzie poranek skacowanego…

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Jęknęłam i otworzyłam oczy. Pansy jeszcze spała.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Dziewczyna z lustra patrzyła na mnie z grymasem na twarzy , do tego wyglądała jakby wychyliła co najmniej z beczkę ognistej. Ochlapałam twarz zimną wodą i umyłam zęby.
Przebrałam się w stare , białe dżinsy i jasno-niebieską bluzkę na ramiączka. Założyłam adidasy i wyszłam do pokoju wspólnego. Kilka osób wciąż leżało na fotelach , ale znalazło się pare takich którym w zupełności wystarczyła podłoga. Uśmiechnęłam się do siebie , widząc zalanego w trupa Notta. Postanowiłam zajrzeć do chłopaków. Skierowałam się w stronę dormitoriów chłopców i w krótce znalazłam właściwe drzwi. Cicho zapukałam.
- … Spierdalaj! – usłyszałam przytłumiony głos. Zaśmiałam się i zapukałam ponownie.
- Kimkolwiek jesteś , spieprzaj ! – wrzasnął wkurwiony już Draco.
- Zamknij mordę Malfoy ! Może ty lubisz sobie powrzeszczeć z rana , ale ja nie lubię tego słuchać ! – krzyknął mu Blaise. Zaśmiałam się i zapukałam po raz trzeci. Usłyszałam ciężkie kroki i bluzgane wszędzie wyzwiska.
- Czego kurwa chcesz?! – wrzasnął Draco , zanim jeszcze zauważył kto taki do nich zawitał.
Uniosłam jedną brew.
- To ty… Blaise , masz gościa – warknął i wrócił do łóżka.
Weszłam do środka .  Blaise zwisał z łóżka głową w dół , tak jak blondyn miał na sobie jedynie bokserki.
- Wstawać chłopcy – rzuciłam pogodnie.
Malfoy wymruczał coś w poduszkę , co brzmiało bardzo podobnie do „pierdol się z Dropsem”
Prychnęłam i rzuciłam w niego poduszką Blaise’a.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę która jest godzina? – wrzasnął.
- Ja tak , a ty?
- NOCNA ! – krzyknął i rzucił się z powrotem na łóżko.
- Smoku , przestań się wydzierać … - westchnął Diabeł i usiadł na łóżku.
- Kwiatku , byłabyś tak dobra i uspokoiła Smoka? Tylko kobieca ręka tu pomoże.
Spojrzałam na niego zdziwiona . Blaise skinął głową i wskazał Dracona.
Wywróciłam oczami i usiadłam na łóżku blondyna. Zanurzyłam dłoń w jego włosach.
Jezu , jakiego on szamponu używał?! Te włosy… Były jedwabiste jak najdelikatniejszy jedwab ,  w dodatku tak gęste …
Zaczęłam go delikatnie głaskać a chłopak zamruczał jak mały kotek.
Gdy po chwili cofnęłam rękę , chłopak zaprotestował głuchym jękiem. Zaśmiałam się i zaczęłam go ponownie gładzić po włosach. Całkiem przyjemnie tak było z nim posiedzieć gdy akurat się nie darł.
- Dobra gołąbki , pora zebrać dupy na zajęcia , bo śniadanie już za nami. – zarządził Blaise.
Blondyn usiadł , w skutek czego znalazł się tylko kilka centymetrów ode mnie. Patrzył na mnie z czuciem którego nazwy nie potrafiłam sprecyzować.
Wstałam i podeszłam do Blaise’a.
- Ciebie też pogłaskać? – zapytałam. Chłopak ochoczo pokiwał głową i chwycił moją dłoń. Był silny , mimo to miał smukłe i długie palce. Ku mojemu zdziwieniu , chłopak przyłożył sobie moją dłoń do policzka i spojrzał mi w oczy.
Kciukiem pogłaskałam jego kości policzkowe i cofnęłam się o krok. Draco patrzył na Blaise’a z mordem w oczach i po chwili sam znalazł się przy mnie.
- To ja też chcę – stwierdził. Zaczęłam się śmiać i przytuliłam się do blondyna który objął mnie swoimi stalowymi ramionami. To uczucie było… dziwne. Czułam ciepło i dziwne mrowienie w okolicach brzucha. Ciekawe jakich perfum on używa…
- Słodko razem wyglądacie. – stwierdził Blaise i objął mnie od tyłu. Chłopak zamknął mnie w żelaznym uścisku tak że zaczęło mi brakować powietrza.
- Mmmm  jak dobrze – westchnął sobie .
Wyswobodziłam się z ich uścisku i odetchnęłam głęboko. 
- Chodźcie . – zawołałam ich i ruszyliśmy na zajęcia.

W porze obiadu , Blaise i Draco z ożywieniem omawiali taktykę na pierwszy mecz z Puchonami.
- Mówię ci , że lepiej zastosować głowę jastrzębia ! – wykłócał się Draco.
- Lepszy będzie manewr Porsokowej ! 
Słuchałam ich w milczeniu.
- Typowi faceci. Lepiej by było po prostu połączyć kleszcze Parkina z WOOLLONGON SHIMMY ?
Chłopcy patrzyli na mnie nie ukrywając zdziwienia.
- Co… przecież to genialne ! – zawołał Blaise. Draco znów obrzucił mnie podejrzliwym spojrzeniem.
- Skąd ci to przyszło do głowy? – zapytał Draco.
- Tak.. tak tylko pomyślałam. – mruknęłam.
- Draco , musimy to wypróbować na treningu ! Kwiatku , przyjdziesz popatrzeć? – zapytał Blaise.
- Jasne – powiedziałam i zajęłam się obiadem.
Mimo wszystko , wciąż czułam na sobie świdrujące spojrzenie Notta… 

6 komentarzy:

  1. Świetny rozdział. Bardzo mi się spodobał fragment w dormitorium chłopaków. To było słodkie. Fajnie piszesz nie mogę doczekać się następnego rozdziału. ~Lunałka c:

    OdpowiedzUsuń
  2. No to tak. Jestem zachwycona, że potrafisz tak dobrze, wręcz GE-NIA-LNIE pisać. Masz talent kochanie;* Uwielbiam sceny gdy Draco jest zazdrosny o Hope. I te momenty gdy opisujesz jak Bleise "podrywa" Severuska :D Powtórzę pewnie nie jeszcze jeden raz, świetny rozdział. Czekam na następne <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Następny rozdział poproszę z dedykacją dl Fleur : ) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O Merlinie! To dopiero drugi rozdział, a ja już jestem zakochana w Twoim blogu XD Kocham Diabła i Smoka i chciałabym być na miejscu Flo :3 Piszesz świetnie!

    Zapraszam na mój blog, nie tak doskonały jak Twój, ale liczę, że coś Ci się tam spodoba :D
    http://dramionemilosc.blogspot.com/
    Powodzenia przy następnych rozdziałach :*

    OdpowiedzUsuń
  5. SUPER BLOG<3
    Naprawdę fajnie się czyta, tylko szkoda, że Harrego tak źle przedstawiasz...,
    Czytam dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham twojego bloga moja czarownio <3 Pisz dalej. Pisz. I pisz. :D :D :D

    OdpowiedzUsuń