Macie już rozdział nr. 2 xD Mam nadzieję że się cieszycie ^^ Jeżeli już przeczytaliście , zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza ;3 Ten rozdział z dedykacją dla SeveruS'a oraz Idy ;D Mam nadzieję że wam sie spodoba ^^ Miłej lektury wizardy !
- Flo
, wstawaj ! Spóźnimy się na śniadanie ! – krzyknęła Pansy , wyrywając mnie ze
snu . Była 6:20.
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegałam do łazienki . W tempie ekspresu umyłam zęby i
twarz , potem uczesałam włosy i wciągnęłam na siebie mundurek szkolny w barwach
czerni bieli i zieleni.
Pansy wyszykowała się równie szybko i niemal spadając ze schodów , rzuciłyśmy się ku pokojowi wspólnemu.
- Szybko ! – zawołała Pansy i pociągnęła mnie do wyjścia .
Ledwo wyskoczyłyśmy z lochów , czekała na nas niemiła niespodzianka. Ogromny
tłum uczniów tarasował drogę w każdym kierunku.
-… i odwal się od niej ! – usłyszałam wrzask Blaise’a .
- Coś ty powiedział ty pieprzony ślizgonie?! To moja kuzynka ! – wrzeszczał
Harry.
O matko.
Łokciami zaczęłam się przepychać przez tłum , chcąc jak najszybciej dotrzeć do
chłopaków.
- Ale to nie twoja własność ! Ma szczęście że trafiła do mojego domu , chociaż
nie musi znosić twoich pedalskich eskapad! – darł się Diabeł.
- Jak śmiesz ! Nie wiesz kim ja jestem?! Jestem Wybrańcem , jestem
Chłopcem-Który-Przeżył!
- Który-przeżył-żebym-mógł-go-zatłuc! – dokończył Blaise.
O co w tym wszystkim chodzi? Co aż tak rozzłościło Blaise’a ?
W tym momencie Harry rzucił się Blaise’owi do gardła , jednak Diabeł był od
niego szybszy i silniejszy.
- Blaise ! – krzyknęłam przerażona że zrobi krzywdę Potterowi.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i puścił Harry’ego.
- Kobieta cię uratowała bliznowaty. – mruknął i podszedł do mnie.
- Co to było? – zapytałam .
- Potter przylazł do mnie , żądając żebym poszedł z nim do dyra.
- Czemu?
- Bo Pottuś stwierdził , a raczej wywrzeszczał mi w twarz że to jakaś
„niedopuszczalna i chora pomyłka mogąca zrujnować mu reputację!” .
Prychnięcie samoistnie wyrwało się z mojego gardła.
- No tak. To do niego podobne. Przecież co powiedzą jego znajomi gdy się
dowiedzą że jego kuzynka trafiła do Slytherinu. – mruknęłam.
- Spokojnie Kwiatku. Wyjaśniłem koledze Potterowi że jest imbecylem.
Zaśmiałam się cicho i zobaczyłam Draco i Pansy idących w naszym kierunku.
- Cześć Draco – przywitałam się z blondynem który jedynie uraczył mnie
skinieniem głowy.
- McŚciera będzie się pluła po całej Sali że pobiłeś jej pupilka –zauważył blondyn.
- Trudno. Sevcio mnie obroni – powiedział , cmokając na wspomnienie profesora.
- Nie bądź tego taki pewien . Po tym jak ostatnio wparowałeś na eliksiry dwa kroki przed nim, wrzeszcząc że „Koniec
świata ! Koniec świata idzie ! Sevcio umył włosy ! Ratujcie się ludzie zanim
będzie za późno !” a potem rzuciłeś się na podłogę wrzeszcząc w agonii że
śmierć cie już dopadła. A potem..
- Pamiętam co było potem. – przerwał Blaise Pansy z dumnie uniesioną głową.
- Co było potem? – zapytałam ze śmiechem.
- Potem Severusek zaczął na niego wrzeszczeć że ma przestać robić z siebie
większego kretyna niż jest. Na to nasz kochany Diabełek podniósł z się z
oznajmieniem że Sev ocalił mu życie i rzucił się nietoperzowi na szyję
lamentując że gdyby nie jego włosy straciłby sens życia. A potem wybiegł z Sali
tanecznym krokiem podśpiewując sobie „Sevuś kocha Blaise’a , Sevuś kocha
Blaise’a!” - dokończył Draco. Ja i Pansy
wybuchłyśmy nieposkromionym śmiechem , co Blaise jeszcze spotęgował , łapiąc
się za serce i z rozmarzeniem patrząc w sufit.
- Ach ten mój obślizgły nietoperz – westchnął sobie żałośnie . Draco spojrzał
na niego jak matka która patrzy na dziecko jedzące piach.
Dotarliśmy do Wielkiej Sali .
Jak zwykle , usiadłam pomiędzy Blaisem a Pansy .
- To co kwiatku , będziesz na dzisiejszej imprezie? – zapytał Blaise.
- Raczej tak. No chyba że twój kolega znowu zacznie mnie mordować wzrokiem .
Blaise spojrzał rozbawiony na Draco .
- Bez obaw , tym razem spróbuje różdżką . – rzucił blondyn.
- Obawiam się że źle na tym wyjdziesz . – rzuciłam.
- Ach tak?
- Tak. Harry też był taki pewny siebie dopóki nie zmienił się w czerwony
napuchnięty balon .
- Potter chciał na ciebie rzucić urok? – powiedział zaskoczony Draco.
- Tak. Często tak robi , ale z reguły oddaje mu to zaklęcie z nawiązką.
- Zgłupiał chyba. Gdyby Drops się o tym dowiedział…
- Gdyby dyrek się o tym dowiedział , ucieszyłby się. Miałby pretekst żeby
wezwać Pottusia do swojego gabinetu , co
jest równoznaczne z chwilami sam na sam z Wybrańcem. – Blaise mrugnął
porozumiewawczo . Zaczęłam się śmiać , przypominając sobie wyraz twarzy
dyrektora gdy widzi któregoś z uczniów.
- Zdecydowanie ucieszyłby się z takiej perspektywy .- dokończył Blaise ,
przeżuwając kanapkę .
Draco akurat popijał kawę gry obrzuciłam go długim spojrzeniem.
- Co? – zapytał .
- Nic. Próbuję cię prześwietlić.
- A nie rozebrać? – zachichotała Pansy.
- Nie chcę wymiotować zaraz po śniadaniu. – wyjaśniłam jej z politowaniem. Na
usta blondyna wkradł się wtedy złośliwy uśmieszek.
- Obawiam się że najpierw byś umarła ze szczęścia – powiedział pochylając się
przez stół w moją stronę.
- Obawiam się że najpierw musiałbyś mnie zmusić żebym nie uciekła z
przerażeniem – odpowiedziałam, również się pochylając w jego stronę. Chłopak
przewiercał mnie spojrzeniem .
Z takiej odległości widziałam w jego niebieskich oczach szare plamki ,
przypominające zachmurzone letnie niebo.
- Ten kolor to naturalny , czy koniecznie chciałeś być blondynką? – zapytałam
zaciekawiona.
- To akurat wynik eksperymentu. Draco chciał niebieskie , ale wyszły… tlenione
. – wyjaśnił Blaise. Zaczęłam się śmiać i wyprostowałam się trochę.
Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Rozejrzałam się po Sali i zauważyłam
Harry’ego patrzącego na mnie z niedowierzaniem i czymś na znak… odrazy.
Zaskoczenie wymalowało mi się na twarzy co nie uszło uwadze innych . Draco
natychmiast złapał moje spojrzenie i odwrócił się w kierunku Pottera.
Harry zrobił się czerwony ze złości , gdy Draco zaczął słać mi całuski a Blaise
objął mnie ramieniem.
Z czerwonymi policzkami również objęłam Blaise’a. Chłopak spojrzał na mnie z
uśmiechem.
- Spokojnie Kwiatku , twój kuzyn już się do ciebie nie zbliży. – powiedział .
- Tak myślę . Draco zawsze jest taki? – zapytałam cicho .
Blaise pokręcił głową.
- Nie. Tylko przyszedł do niego list w wakacje , że Dumbledore widzi go na
pozycji ścigającego w naszej drużynie. I za dwa tygodnie jest nabór na
szukającego.
-Kiepska sprawa . – powiedziałam ze współczuciem . Sama grałam kiedyś w
Quidditcha …
- Prawda . Coś mi się wydaje że Draco z całego serca znienawidzi nowego
szukającego.
- Z pewnością.
- Hej , mam pomysł ! Zagrajmy sobie dzisiaj po lunchu ? Ja , Draco , Ty , Pansy
, Theo i Crabbe i Goyle.
- Nie , ja nie gram , przepraszam.
- Dlaczego? – zapytał Draco , nagle wtrącając się do rozmowy.
- Bo… boję się latać. – powiedziałam cicho, spuszczając wzrok i czekając na ich
wybuch śmiechu.
O dziwo , jednak on nie nastąpił.
- Nie ma się czego wstydzić Kwiatku. To nic złego że się boisz – powiedział Blaise
z troską.
- To chociaż przyjdź i popatrz. – nalegał Diabeł.
- No dobra. Ale na miotłę nie wsiadam . – zaznaczyłam.
- Absolutnie. A co ty , czarownica? – zapytał . Ta uwaga była tak głupia że aż
zabawna , dlatego wszyscy zaczęli się śmiać.
Lekcje zleciały dość szybko , zwłaszcza eliksiry z naszym opiekunem . Diabeł
nie byłby sobą gdyby nie zrobił czegoś co rozwaliłoby lekcję.
- Severuskuuu ! – zaświergotał przymilnie , podskakując w kierunku profesora.
- Mam coś dla ciebie ! – pisnął i z rozmachem wlał coś z fiolki do pucharka
profesora.
Snape spojrzał na niego z lodem w oczach.
- Amortencja – mruknął Snape i wrzucił czarkę do kosza.
- Tak ! Czy czujesz już miłość do mnie? – zapytał z nadzieją , wieszając się mu
na szyi .
- Zabini won z klasy ! – krzyknął Snape i odsunął od siebie chłopaka.
- Tak szybko !? No dobra , niech ci będzie – mruknął , zachowując się jak
podlotka .
- Uwaga ludzie , jeśli ktoś by mnie szukał , to mam właśnie małe spotkanko sam
na sam z Sevulkiem. – mrugnął do mnie porozumiewawczo .
- Wynocha ! – wrzasnął Snape .
- No już już , nie denerwuj się tak skarbie , bo jak już będziemy razem to
wydam fortunę na krem na zmarszczki dla ciebie. – zaświergotał i kręcąc
biodrami wyszedł z Sali. Snape z mordem w oczach wyszedł za nim.
Tak mijały kolejne lekcje . Aż w końcu nadszedł czas przerwy na lunch , której
bałam się najbardziej.
- Chodź Kwiatek ! – zawołał Blaise i pociągnął mnie w stronę boiska.
Z wahaniem ruszyłam za nim.
Gdy dotarliśmy na miejsce , stanęłam jak wmurowana. Nagła tęsknota jaka mnie
opanowała , niemal zwaliła mnie z nóg.
Część drużyny już szybowała w powietrzu , inni właśnie się wzbijali . Poczułam
łzy w oczach ale dzielnie ruszyłam na trybuny.
3 lata temu obiecałam sobie że już nigdy nie wsiądę na miotłe.
Blaise odbił się od ziemi i poszybował za Pansy. Grali zajadle , byli naprawdę
dobrzy .
Nagle dostrzegłam złoty błysk. Zerwałam się na równe nogi , nikt go jeszcze nie
zobaczył.
- Blaise , przy szopie ! – krzyknęłam. Zdziwiony chłopak zwrócił się w tamtą
stronę i zauważył znicz.
Z prędkością błyskawicy znalazł się tuż przy nim i sprawnie chwycił go w dwa
palce.
Mecz się zakończył.
- Jak go zauważyłaś? – krzyknął , lecąc w moją stronę.
- Nie wiem , po prostu . – uśmiechnęłam się. Blaise zeskoczył z miotły i mocno
mnie uścisnął.
- To było nie fair ! Oszukujesz ! – krzyczał Draco do Diabła. Cała drużyna już
kierowała się w naszą stronę.
- Oj przestań , to był przyjacielski meczyk – powiedział z uśmiechem.
- Ale to było oszustwo ! Ona ci powiedziała gdzie jest znicz !
- Swoją drogą , jak go wypatrzyłaś tak szybko ? – zapytała Pansy. Wzruszyłam
ramionami.
- Samo wyszło.
Pansy wymieniła znaczące spojrzenie z chłopakami.
- Hope , czemu nie chciałaś grać z nami? – zapytał Draco , już milszym tonem.
- Mówiłam że się boje.
Malfoy spojrzał na mnie podejrzliwie , ale nie drążył tematu. W tej chwili naszą uwagę przykuło coś innego.
Mianowicie drużyna Gryfonów , z Harrym na czele.
- To nasz trening ! – krzyknął Ron .
- My właśnie skończyliśmy – oświadczył Malfoy .
- Co ty tu robisz Hope? – zapytał Harry beznamiętnym tonem , stając niedaleko
mnie .
- Przyszłam na ich trening . A co , nie mogę?
Harry nie odpowiedział tylko podszedł do Malfoya i dźgnął go palcem w pierś.
- Ty ! Jeśli ją skrzywdzisz albo pozwolisz żeby stała jej się krzywda ,
zostanie z siebie brudna zielona plama. – warczał. Rasowy wilkołak , nie ma co.
- Zabieraj te łapska Potter. – odepchnął go Malfoy – Nie jestem jej niańką .
- Smoku , daj spokój – wtrącił Blaise.
- Zamknij się Zabini . A ty Potter uważaj , bo jeśli mnie bardzo zdenerwujesz ,
to .. – Draco pochylił się w stronę mojego kuzyna i wyszeptał mu coś na ucho .
Harry nie dając dokończyć blondynowi , rzucił się na niego z pięściami . Ron i
Blaise natychmiast interweniowali , ja zresztą też. Szybko wkroczyłam przed
Draco i kładąc mu ręce na piersi odsunęłam go od Pottera.
- Przestań – szepnęłam , patrząc na niego ze łzami w oczach. Malfoy spojrzał na
mnie nadal pałając nienawiścią w oczach i minąwszy mnie bez słowa , wrócił do
zamku. Harry dał się uspokoić Ronowi .
- Hope. Trzymaj się od Malfoya z daleka. Od Zabiniego też – powiedział Harry
rozkazującym tonem.
- Przykro mi Harry , ale będę się zadawała z kim zechce. – odpowiedziałam i chwyciłam Blaise’a i Pansy
pod ramię.
- Chodźcie ślicznotki . Trzeba się ogarnąć. – powiedział Blaise i poprowadził
nas do zamku .
- To w co się ubierasz? – zapytała Pansy , siadając na swoim łóżku. Spojrzałam
na nią zdziwiona.
- Dzisiaj twoja impreza – podpowiedziała.
Aaa , no taak. Zapomniałam na śmierć.
- Zapewne w to co zwykle.
- Czyli?
- Dżinsy i bluzka.
Pansy spojrzała na mnie z politowaniem.
- No co? – zapytałam.
- Nic. Co ty tu masz …. – mruknęła , grzebiąc w moim kufrze .
Dołączyłam do niej i razem wybrałyśmy coś dla mnie.
Była to sukienka bez ramiączek , jedna z moich ulubionych. Gorset był czarny ,
idealnie dopasowany , a sama sukienka była w cudownym odcieniu głębokiej
zieleni. Pansy uparła się żeby żałożyła do tego jej srebrne szpilki i srebrną
bransoletkę imitującą węża .
Pansy założyła króciutką czarną spódniczkę , zielone zamszowe szpilki i srebrny
bralet .
Zaklęciem lokującym zrobiłam z swoich włosów delikatne loki , a oczy
podkreśliłam jedynie kreskami i tuszem. Na usta nałożyłam bezbarwny błyszczyk i
byłam gotowa.
- Idziemy? – zapytała Pansy , która właśnie kończyła doczepiać sobie rzęsy.
- Tak . Zeszłyśmy do pokoju wspólnego , gdzie natychmiast ogłuszyła nas muzyka.
Światła były przygaszone , a wszystkie meble zepchnięte pod ściany.
- Witamy naszeho hosiaa horonowego ! – krzyknął na mój widok Draco. Chłopak
ledwo się trzymał na nogach , w naszą stronę holował go Diabeł. Wszyscy zaczęli
bić brawo i krzyczeć niezrozumiale .
- Draco trochę się spił – powiedział
przepraszającym tonem. Blondyn natomiast stanął sam i zaczął wymachiwać na
wszystkie strony butelką ognistej whisky .
- Sooo laat , Soo laat – śpiewał , robiąc w kierunku baru kilka kroków. Gdy
chłopak stracił równowagę , Blaise natychmiast do niego doskoczył i go
podtrzymał .
- Chodź przyjacielu , położymy cię do łóżka – westchnął .
- Mieee? Nieee ! Ja chse tu zostaaś ! Patsz , ślisznotki do nas pszyszłyy ! –
czknął żałośnie , kierując Blaise’a w naszą stronę.
- Jaka ty śliszna … Choś z nami ! – krzyknął , gdy Diabeł wlókł go po schodach
. Spojrzałam na Pansy .
Nie była najszczęśliwsza że jej przyjaciel najebał się do nieprzytomności już
na początku imprezy.
- Zatańczymy ? – zapytał jakiś chłopak , stając przede mną. Zgodziłam się i
ruszyłam z nim na parkiet.
Po chwili zauważyłam że Blaise wrócił i zabiera do tańca Pansy.
Po chyba 5 tańcu z nieznajomym , trafiłam w objęcia Theo .
- Jak ci się podoba w naszym domu? – zapytał , obejmując mnie w pasie.
- Jest fajnie – odpowiedziałam. Chłopak przyciągnął mnie bliżej siebie i chcąc
nie chcąc , musiałam go objąć.
- Wtedy w pociągu , chyba nam przerwano – szepnął . Poczułam jego gorący oddech
na swojej szyi i mimowolnie zdrętwiałam. Rozejrzałam się w panice. Ani śladu
Blaise’a ani Pansy.
- Theodor , puść mnie . – zażądałam . Chłopak cicho się zaśmiał. Nagle
usłyszałam jak zaczął coś szeptać i straciłam władzę nad swoim ciałem .
Przestraszyłam się , ale nie mogłam wydobyć z siebie głosu.
- Ojej ! Czyżbyś źle się poczuła? – zapytał zmartwiony Nott. Moje dłonie
złapały się kurczowo jego ramienia a nogi się pode mną ugięły. Nie wiedziałam
co się dzieje , to nie ja nimi kierowałam.
Moje przerażenie jeszcze wzrosło gdy Theo zaczął mnie prowadzić ku wyjściu.
- Dokąd to? – zapytała nagle Pansy , chwytając chłopaka za ramię.
- Hope źle się poczuła , lepiej z nią wyjdę – powiedział gładko . Pansy
spojrzała na mnie a ja zaczęłam kiwać głową . Błagam Pansy , domyśl się…
- No dobrze . – powiedziała w końcu i przepuściła nas.
Nott wyprowadził mnie z lochów wprost do swojego dormitorium. Dopiero tam zdjął
ze mnie zaklęcie.
- Bydlaku ! – krzyknęłam , rzucając się na niego . Chłopak jedynie wykręcił mi
nadgarstki do tyłu i przyciągnął mnie do siebie. Próbowałam go kopnąć , jednak
bezskutecznie.
- Przykro mi mała. Teraz jesteś moja – szepnął po czym gwałtownym ruchem
wymusił na mnie pocałunek. W końcu udało mi się go kopnąć między kolana.
Chłopak zawył z bólu i na moment stracił panowanie nade mną. To mi wystarczyło
.
Pędem rzuciłam się do drzwi które od razu ustąpiły. Gnałam ile sił w nogach ,
byle tylko dotrzeć do pokoju wspólnego.
Gdy byłam już prawie na miejscu , czyjaś ręka złapała mnie za włosy i szarpnęła
do tyłu . Krzyknęłam przenikliwie , czując jak napastnik wyrywa mi włosy . Już
w następnej sekundzie dłoń Theo zatkała mi usta a druga odginała moją głowę w
tył.
- Pożałujesz tego suko – warknął.
- Puść ją Nott , albo za chwilę będziesz żałował że cię właśnie nie zabiłem –
usłyszałam . W korytarzu stał Draco z różdżką celującą prosto w głowę Notta.
Ulga jaką poczułam , po prostu zwaliła mnie z nóg. Uratowana.
- Dracze , nie psuj zabawy . – powiedział Nott złośliwie.
- Puść. Ją. Natychmiast. – wycedził blondyn. Gdyby spojrzenia mogły zabijać…
Poczułam szarpnięcie i wiedziałam już że moje włosy znacznie na tym ucierpiały
. Draco wyciągnął do mnie rękę i zdecydowanym ruchem wsunął mnie za siebie.
- Spierdalaj stąd Nott – warknął blondyn i chłopak zniknął.
- Do zobaczenia wkrótce skarbie – szepnął , gdy przechodził obok mnie.
Wzdrygnęłam się i spojrzałam na Dracona.
- Wszystko w porządku? – zapytał , patrząc na mnie w dziwny sposób. Nie
potrafiłam opisać znaczenia jego spojrzenia.
- Tak. – odpowiedziałam – Jakim cudem już wytrzeźwiałeś?
- Eliksir trzeźwiący .
No tak , że też o tym nie pomyślałam.
- Czy ja zawsze muszę cię ratować przed Nottem? – zapytał z przekąsem.
- Widać taka twoja rola. Następnym razem się nie kłopocz – rzuciłam i
odwróciłam się na pięcie , kierując się do lochów.
- A podziękowanie?
- Słucham? – zapytałam z niedowierzaniem.
- Podziękowanie – powtórzył ze złośliwym uśmiechem.
- Dziękuję .
Pokręcił głową z niezadowoleniem.
- Nie takie .
- Na inne nie licz – powiedziałam i szybko zniknęłam mu z oczu. Jebany
materialista…
Wróciłam do lochów , gdzie impreza trwała w najlepsze. Podeszłam prosto do baru
i nalałam sobie szklankę ognistej whisky. Była paskudna jak siedem nieszczęść ,
ale i tak ją wypiłam.
Ruszyłam na parkiet. Jakiś złotowłosy chłopak złapał mnie w swoje objęcia i
zaczęliśmy wirować po parkiecie .
Kilka kawałków później , rozbrzmiała spokojna muzyka dla par. Widziałam już kilku
chłopaków kierujących się w moim kierunku , więc szybko poszłam w przeciwną
stronę.
- Zatańczymy? – zapytał jakiś szatyn.
- Ja…ekhm…
- Przykro mi , ale ten taniec obiecała mnie. – usłyszałam za sobą głos Malfoya.
Szatyn poszedł jak zmyty a Draco wyciągnął do mnie dłoń.
- To moje podziękowanie – powiedział z uśmiechem. Wywróciłam oczami i
pozwoliłam by blondyn poprowadził mnie do tańca.
Byłam mile zaskoczona , widząc z jaką wprawą i gracją chłopak tańczy. W tym
czasie wpatrywał się we mnie zapewne tak samo jak ja w niego. Po chwili
zauważyłam że wokół nas stworzyło się małe koło gapiów .
- Nie zwracaj na nich uwagi – szepnął blondyn widząc jak się rumienię.
Posłuchałam jego rady i skupiłam się wyłącznie na nim , konkretniej na jego
oczach , które w tym świetle przypominało burzowe niebo…
Gdy w końcu muzyka się zmieniła , Draco puścił mnie i głęboko się przede mną
ukłonił.
- Dobrze tańczysz – powiedział i odszedł. Nie rozumiałam tego chłopaka , a to
rzadko się zdarza.
- Kręcisz z Malfoyem? – zapytała nagle Pansy która wyrosła jakby spod ziemi.
- No co ty. Byłam mu winna ten taniec i tyle. – powiedziałam obojętnie.
- Idziemy się napić? – zapytałam. Pansy kiwnęła głową i po chwili obie
trzymałyśmy szklanki z ognistą.
- To jest paskudne – zauważyłam.
- Alkohol nie ma ci smakować. Gdy zacznie ci smakować , to wiedz że jesteś już
chora. – powiedziała ze znawstwem.
Kiwnęłam głową w zamyśleniu. Odstawiłam szklankę , postanowiłam nie
przesadzać . Mimo to , i tak zaczęło kręcić mi się w głowie gdy wstałam.
Zauważyłam Blaise’a i podeszłam do niego.
- Diable , co robisz tu sam?
- Nic Kwiatku. Myślę . – powiedział i mrugnął do mnie.
- O czym?
- O szkole. Że w tym roku bardzo dużo się zmieni.
- Dlaczego ? – zapytałam z zaciekawieniem.
- Bo ty tu jesteś – powiedział poważnie i uśmiechnął się.
- Słodzisz kotku. – prychnęłam.
- Mówię prawdę. Zobaczysz.
Wywróciłam oczami i złapałam chłopaka za ramie , ciągnąc go na parkiet.
* Oczami Blaise’a *
-… nie sądzisz Kwiatku? – zapytałem dziewczyny. Milczała , oparta o blat.
Odgarnąłem włosy z jej twarzy i zobaczyłem że zasnęła. Zaśmiałem się w duchu i
podniosłem ją.
Draco właśnie szedł w naszym kierunku , patrząc dziwnie na Hope.
- Co jej? – zapytał jakby… z troską?
- Zasnęła . Odniosę ją do jej pokoju. – powiedziałem i skierowałem się do jej dormitorium
.
- Pójdę z tobą – stwierdził Smok i ruszył za nami. Wniosłem dziewczynę do jej pokoju i położyłem
ją na łóżku .
- Trzeba by ją przebrać – zauważyłem. Draco spojrzał na mnie z oburzeniem.
- Żartujesz? Ona nas by jutro zabiła !
- Nie przesadzaj Smoku . Przecież jej nie zgwałcę wzrokiem.
- Zostaw ją tak jak jest . Albo… - zaciął się na chwilę. Po sekundzie wyjął
różdżkę i jednym machnięciem sprawił że dziewczyna była w piżamie w kwiatki. Spojrzałem
na niego zdziwiony.
- Zaklęcie niewerbalne , Diable. – powiedział . Uśmiechnąłem się i przykryłem
dziewczynę kołdrą.
Gdy wróciliśmy do naszego dormitorium , spojrzałem na Smoka w zamyśleniu.
- Draco… Mam pytanie. – powiedziałem po chwili.
- Wal stary.
- Gdybyś się zakochał , powiedziałbyś mi?
- No jasne. – prychnął. Pokiwałem głową w zadumie i walnąłem się na łóżko w
ubraniu.
Oj , jutro będzie poranek skacowanego…
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Jęknęłam i otworzyłam oczy. Pansy jeszcze
spała.
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Dziewczyna z lustra patrzyła na mnie z
grymasem na twarzy , do tego wyglądała jakby wychyliła co najmniej z beczkę
ognistej. Ochlapałam twarz zimną wodą i umyłam zęby.
Przebrałam się w stare , białe dżinsy i jasno-niebieską bluzkę na ramiączka.
Założyłam adidasy i wyszłam do pokoju wspólnego. Kilka osób wciąż leżało na
fotelach , ale znalazło się pare takich którym w zupełności wystarczyła
podłoga. Uśmiechnęłam się do siebie , widząc zalanego w trupa Notta.
Postanowiłam zajrzeć do chłopaków. Skierowałam się w stronę dormitoriów
chłopców i w krótce znalazłam właściwe drzwi. Cicho zapukałam.
- … Spierdalaj! – usłyszałam przytłumiony głos. Zaśmiałam się i zapukałam ponownie.
- Kimkolwiek jesteś , spieprzaj ! – wrzasnął wkurwiony już Draco.
- Zamknij mordę Malfoy ! Może ty lubisz sobie powrzeszczeć z rana , ale ja nie
lubię tego słuchać ! – krzyknął mu Blaise. Zaśmiałam się i zapukałam po raz
trzeci. Usłyszałam ciężkie kroki i bluzgane wszędzie wyzwiska.
- Czego kurwa chcesz?! – wrzasnął Draco , zanim jeszcze zauważył kto taki do
nich zawitał.
Uniosłam jedną brew.
- To ty… Blaise , masz gościa – warknął i wrócił do łóżka.
Weszłam do środka . Blaise zwisał z
łóżka głową w dół , tak jak blondyn miał na sobie jedynie bokserki.
- Wstawać chłopcy – rzuciłam pogodnie.
Malfoy wymruczał coś w poduszkę , co brzmiało bardzo podobnie do „pierdol się z
Dropsem”
Prychnęłam i rzuciłam w niego poduszką Blaise’a.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę która jest godzina? – wrzasnął.
- Ja tak , a ty?
- NOCNA ! – krzyknął i rzucił się z powrotem na łóżko.
- Smoku , przestań się wydzierać … - westchnął Diabeł i usiadł na łóżku.
- Kwiatku , byłabyś tak dobra i uspokoiła Smoka? Tylko kobieca ręka tu pomoże.
Spojrzałam na niego zdziwiona . Blaise skinął głową i wskazał Dracona.
Wywróciłam oczami i usiadłam na łóżku blondyna. Zanurzyłam dłoń w jego włosach.
Jezu , jakiego on szamponu używał?! Te włosy… Były jedwabiste jak
najdelikatniejszy jedwab , w dodatku tak
gęste …
Zaczęłam go delikatnie głaskać a chłopak zamruczał jak mały kotek.
Gdy po chwili cofnęłam rękę , chłopak zaprotestował głuchym jękiem. Zaśmiałam
się i zaczęłam go ponownie gładzić po włosach. Całkiem przyjemnie tak było z
nim posiedzieć gdy akurat się nie darł.
- Dobra gołąbki , pora zebrać dupy na zajęcia , bo śniadanie już za nami. –
zarządził Blaise.
Blondyn usiadł , w skutek czego znalazł się tylko kilka centymetrów ode mnie.
Patrzył na mnie z czuciem którego nazwy nie potrafiłam sprecyzować.
Wstałam i podeszłam do Blaise’a.
- Ciebie też pogłaskać? – zapytałam. Chłopak ochoczo pokiwał głową i chwycił
moją dłoń. Był silny , mimo to miał smukłe i długie palce. Ku mojemu zdziwieniu
, chłopak przyłożył sobie moją dłoń do policzka i spojrzał mi w oczy.
Kciukiem pogłaskałam jego kości policzkowe i cofnęłam się o krok. Draco patrzył
na Blaise’a z mordem w oczach i po chwili sam znalazł się przy mnie.
- To ja też chcę – stwierdził. Zaczęłam się śmiać i przytuliłam się do blondyna
który objął mnie swoimi stalowymi ramionami. To uczucie było… dziwne. Czułam
ciepło i dziwne mrowienie w okolicach brzucha. Ciekawe jakich perfum on używa…
- Słodko razem wyglądacie. – stwierdził Blaise i objął mnie od tyłu. Chłopak
zamknął mnie w żelaznym uścisku tak że zaczęło mi brakować powietrza.
- Mmmm jak dobrze – westchnął sobie .
Wyswobodziłam się z ich uścisku i odetchnęłam głęboko.
- Chodźcie . – zawołałam ich i ruszyliśmy na zajęcia.
W porze obiadu , Blaise i Draco z ożywieniem omawiali taktykę na pierwszy mecz
z Puchonami.
- Mówię ci , że lepiej zastosować głowę jastrzębia ! – wykłócał się Draco.
- Lepszy będzie manewr Porsokowej !
Słuchałam ich w milczeniu.
- Typowi faceci. Lepiej by było po prostu połączyć kleszcze Parkina z WOOLLONGON
SHIMMY ?
Chłopcy patrzyli na mnie nie ukrywając zdziwienia.
- Co… przecież to genialne ! – zawołał Blaise. Draco znów obrzucił mnie
podejrzliwym spojrzeniem.
- Skąd ci to przyszło do głowy? – zapytał Draco.
- Tak.. tak tylko pomyślałam. – mruknęłam.
- Draco , musimy to wypróbować na treningu ! Kwiatku , przyjdziesz popatrzeć? –
zapytał Blaise.
- Jasne – powiedziałam i zajęłam się obiadem.
Mimo wszystko , wciąż czułam na sobie świdrujące spojrzenie Notta…
Świetny rozdział. Bardzo mi się spodobał fragment w dormitorium chłopaków. To było słodkie. Fajnie piszesz nie mogę doczekać się następnego rozdziału. ~Lunałka c:
OdpowiedzUsuńNo to tak. Jestem zachwycona, że potrafisz tak dobrze, wręcz GE-NIA-LNIE pisać. Masz talent kochanie;* Uwielbiam sceny gdy Draco jest zazdrosny o Hope. I te momenty gdy opisujesz jak Bleise "podrywa" Severuska :D Powtórzę pewnie nie jeszcze jeden raz, świetny rozdział. Czekam na następne <3 ;**
OdpowiedzUsuńGenialne! Następny rozdział poproszę z dedykacją dl Fleur : ) <3
OdpowiedzUsuńO Merlinie! To dopiero drugi rozdział, a ja już jestem zakochana w Twoim blogu XD Kocham Diabła i Smoka i chciałabym być na miejscu Flo :3 Piszesz świetnie!
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój blog, nie tak doskonały jak Twój, ale liczę, że coś Ci się tam spodoba :D
http://dramionemilosc.blogspot.com/
Powodzenia przy następnych rozdziałach :*
SUPER BLOG<3
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie się czyta, tylko szkoda, że Harrego tak źle przedstawiasz...,
Czytam dalej:)
Kocham twojego bloga moja czarownio <3 Pisz dalej. Pisz. I pisz. :D :D :D
OdpowiedzUsuń