sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 4

W końcu jest! Rozdział 4 do waszej dyspozycji ^^ Rozdział ten dedykuję wszystkim , absolutnie wszystkim komentującym i piszącym do mnie wiadomości ;* Jesteście wspaniali ;3
Ten rozdział troche w innej tonacji , bynajmniej tak mi się zdaje xD


- Hope , nawet nie wiesz jak się cieszę że w końcu zmądrzałaś ! – powtarzał Harry.
- Tak.. Ja też – odpowiedziałam z nieco mniejszym entuzjazmem.
Przynajmniej nie będę musiała już się obawiać Notta. I nie będę już drażnić Smoka.
A Pansy pewnie się ucieszy że będzie miała dla siebie cały pokój…
-… od jutra! Co ty na to? – zapytał ożywiony.
- Tak tak , czemu nie.
- Wspaniale! Z samego rana pójdziemy do Dumbledora .
- Tak Harry… - przytaknęłam. Ciekawe czy Blaise już wrócił z Hogs.
- Chodź no tu do mnie kuzyneczko ! – zawołał i przytulił mnie. 
- Harry , Pansy przyszła. Pyta czy jest Hope. – powiedziała Hermiona , wchodząc do dormitorium Pottera.
- Nie ma jej – powiedział.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Harry , ja tu jestem – powiedziałam i wstałam.
- Nie musisz już dłużej udawać że lubisz te ślizgońskie mendy .
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i wyszłam.
Pansy stała w drzwiach wejścia do pokoju wspólnego i wyglądała na zdenerwowaną.
- Tu jesteś ! – zawołała z ulgą – wszyscy cię szukają !
- Jak to? – zapytałam zdziwiona.
- Draco powiedział że poszłaś do siebie a jak wróciłam to pokój był pusty. W bibliotece też cie nie było, w ogóle nigdzie cię nie było ! Draco niemal wyszedł z siebie !
Prychnęłam pogardliwie.
- Tak , oczywiście . Bo przecież na kim by się wyżywał.
- Co? Nieważne. W każdym razie , chodź już , wszyscy się bardzo martwią. –powiedziała.
- Ona nigdzie nie idzie. Teraz to jej dom. – powiedział Harry.
- Co takiego? – zapytała Pansy zdziwiona .
- Ja… Posłuchaj Pansy… - zaczęłam cicho – Postanowiłam zmienić dom Pansy.
Pansy patrzyła na mnie jak na kosmitę , czyli była zdziwiona.
- Jak to? Co… Nie rozumiem …
- Po prostu. Tak będzie lepiej dla wszystkich.  – powiedziałam cicho.  Pansy nadal nie rozumiała o czym mówię. 
- Harry , te noc chce przespać jeszcze tam – szepnęłam do chłopaka. Skinął głową i spojrzał nieprzychylnie na Pansy.
Wyszłam z pokoju , kierując się do siebie. Pansy natychmiast dogoniła mnie w korytarzu.
- Hope , co ty wyczyniasz? Dlaczego to robisz? Co cię napadło?
Zatrzymałam się nagle. Odwróciłam się do niej.
- Co? Nott. – powiedziałam ze łzami w oczach i biegiem puściłam do lochów.
Nie zważając na nic , ani na krzyczącego Blaise’a , ani na wściekłego Smoka , pobiegłam prosto do dormitorium .
Rzuciłam się na łóżko , już zupełnie nad sobą nie panując. 
Po kilkunastu minutach do pokoju weszła Pansy.
- Hope… - szepnęła , siadając na moim łóżku .
- Draco zwariował. Blaise musiał go spętać żeby się uspokoił. Ja wiem co ty czujesz , naprawdę.
- Nie wiesz – jęknęłam w poduszkę , dławiąc w sobie łzy.
- Wiem . Bo mnie też to spotkało. W zeszłym roku , na Pokątnej , napadło mnie dwóch typków. Zaczęli mnie rozbierać i dotykać. Ale wtedy pojawił się mój ojciec i niemal ich pozabijał. Więc wiem co czujesz Hope. Ale to nie jest powód do ucieczki.
- Pansy.. Ja nie mogę tak – powiedziałam , siadając na łóżku.
- Rozumiem, ale ucieczka to żadne wyjście. Zranisz tym mnie , Blaise’a i Draco.
- Tak , zwłaszcza Draco – mruknęłam.
- Nie powinnam tego mówić… ale tak. Zwłaszcza jego. Kazał ci to przekazać – Pansy wyciągnęła do mnie różdżkę. Z wahaniem ją wzięłam i poczułam jej znajome ciepło. Moja różdżka wróciła…
- On naprawdę to przeżywa. Blaise też. Są na siebie wściekli że w ogóle dopuścili do takiej sytuacji.
- Już za późno Pansy… - powiedziałam. Dziewczyna pokręciła głową.
- Nigdy nie jest za późno. Porozmawiaj z nimi. – powiedziała i wyszła.
Przetarłam twarz i zaczęłam uspokajać oddech.
Po chwili zeszłam do lochów. Gdy tylko pojawiłam się na schodach w pokoju zapadła cisza.
-Ja… Przyszłam się pożegnać – powiedziałam. Chłopcy byli wstrząśnięci i wyraźnie smutni.
- Hope , posłuchaj , ja naprawdę cię przepraszam. Gdybym zareagował wcześniej… - tłumaczył Blaise.
- Diable , spokojnie. Uratowałeś mnie i za to jestem ci wdzięczna. – uśmiechnęłam się do niego.
- Kwiatku , proszę cię. Przecież dobrze wiesz że nie znalazłaś się tu przypadkiem. Należysz do tego domu i nie zmienisz tego.
- Blaise , przykro mi.
Chłopak objął mnie w pasie i mocno przytulił.
Kątem oka zauważyłam znikającą na schodach blond czuprynę. Blaise pochwycił moje spojrzenie.
- Draco nie może sobie wybaczyć tego co się stało. Obwinia się , bo zabrał ci różdżkę. Sądzi że gdybyś ją miała , obroniłabyś się – powiedział Diabeł.
- W takim razie dlaczego patrzy na mnie z taką nienawiścią? – zapytałam.
Blaise pokręcił głową .
- Źle to czytasz – westchnął – on nienawidzi siebie. Nie ciebie. On po prostu nie może na ciebie patrzeć , bo widzi wtedy ciebie w objęciach Notta. I sądzi że to jego wina.
Więc to tak…
- Pogadaj z nim . Chłopak się załamał gdy dowiedział się że zmieniasz dom. Swoją drogą , ciekawe co Potter zrobił że przekonał starego Dropsa …
Uśmiechnęłam się blado i powoli ruszyłam do dormitorium chłopców.
Gdy stanęłam pod drzwiami , zrobiłam głęboki wdech i zapukałam. Odpowiedziała mi cisza.
Weszłam do pokoju.
- Draco?
Chłopak stał przy oknie , plecami do mnie. Nie zareagował.
- Draco , ja…
- Cicho. – powiedział. Dopiero teraz zauważyłam że chłopak się trzęsie. Zupełnie jakby się śmiał albo… płakał. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na plecach.
- On mógł cie zgwałcić. I pewnie by to zrobił … - szepnął załamującym się głosem.
- Nic się nie stało – powiedziałam. Chłopak nagle się odwrócił , miał zaszklone oczy.
- Nie rozumiesz? – syknął – Przeze mnie mogłaś tam nawet zginąć. Przez moją głupotę.
Spojrzałam na niego ze smutkiem. Fakt , miał rację , no ale nie o to chodzi.
- Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia – szepnął i ponownie odwrócił się do okna.
Nie wiedziałam o co mu chodzi , przecież on mnie nawet nie lubił.
- Draco , już wszystko w porządku.
- Zmieniasz dom – zauważył.
No tak. Teraz już zupełnie nie wiedziałam co mam myśleć o tej sytuacji.
- Nie wiem. Nic nie jest jeszcze pewne.
- Naprawdę? – zapytał… jakby z nadzieją?
- Naprawdę. No chodź , daj miśka – powiedziałam weselej i wyciągnęłam do niego ręce. Chłopak uśmiechnął się i mnie objął. Położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.
Było mi dobrze, czułam się bezpieczna.
Draco zaczął gładzić moje włosy i się nimi bawić. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Powiesz mi o co chodzi z tą miotłą? – zapytał nagle.
- Nie. Czy ty nigdy nie odpuszczasz?
- Nie.
Westchnęłam.
- Przecież wiem że nie boisz się latać. Widzę jak na nas patrzysz podczas treningów. Znasz się na Quidditchu, i to dobrze. Powiedz mi – prosił.
- No dobra – mruknęłam w końcu. Wyswobodziłam się z jego uścisku i usiadłam na kanpie. 
- Przez trzy lata, byłam szukającą w klubie. Na 28 rozegranych meczy, tylko 2 razy nie znalazłam znicza. Raz, gdy drugi szukający na nim usiadł, i drugi raz podczas finału.
Nasi pałkarze byli zbyt zajęci pilnowaniem ścigających. Jeden z zawodników przeciwnej drużyny rzucił we mnie tłuczkiem. Trafił mnie w ramie . Mimo to, utrzymałam się na miotle. Ale całkowicie straciłam nad nią panowanie. Wleciałam prosto na trybuny. Nikomu nic się nie stało , ale na tym meczu była moja młodsza siostra , Cleo. Miała wtedy 6 lat. Była z rodzicami na samej górze i przestraszyła się że mi się coś stało. Wyrwała się mamie i po prostu zaczęła skakać po ławkach , żeby do mnie dobiec. W pewnym momencie straciła równowagę , noga wpadła jej w szczelinę i uderzyła głową i sam kant ławki. Niemal roztrzaskała sobie czaszkę. Nie dało się jej uratować.
Draco patrzył na mnie w milczeniu. Tym razem nie płakałam. Już wylałam wszystkie łzy za Cleo. Teraz pozostała tylko pamięć i szacunek. 
- Obwiniasz się za jej śmierć , prawda? – zapytał po chwili.
- Obwiniałam się przez dwa lata. Wtedy zrobiłam kilka głupich rzeczy…
Draco spojrzałam na mnie zdziwiony.
- Prawie się zagłodziłam na śmierć. Myślałam wtedy , że to będzie dostateczna kara.
- O Boże… - szepnął.  Draco usiadł koło mnie i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego tors.
- Wiesz Hope… - zaczął – Nigdy nie sądziłem że jakaś dziewczyna mnie zmieni.
- To znaczy?
- Chodzi mi o whisky. Nadal ją lubię , ale nie potrzebuję jej tak często. Dziękuje ci za to.
Uśmiechnęłam się i oparłam głowę  na jego ramieniu. Chłopak patrzył mi w oczy , w końcu nie unikał mojego spojrzenia. Te oczy… po prostu nie pozwalały oderwać ci od nich wzroku. 
Draco zaczął powoli pochylać się w moją stronę. Wstrzymałam oddech…
- Żyjecie jeszcze tu…O rany! Sorry , już nie przeszkadzam ! – zawołał Blaise . Momentalnie odsunęłam się od blondyna. Blaise zniknął za drzwiami , ale cały nastrój prysł.
- Chyba będę lecieć. – powiedziałam wstając.
- Tak… Co z tym domem? Zostań z nami , Blaise mnie zamęczy – prosił.
- Nie wiem jak mam to wytłumaczyć Harry’emu.
- My to załatwimy. – zaoferował się. Widząc moje spojrzenie szybko się zreflektował – żadnych ofiar.
- Właśnie , co Blaise zrobił z… - urwałam.
- Nieco zmienił mu pamięć. Teraz jest niegroźny .
Uśmiechnęłam się i wróciłam do sypialni. Pansy już spała. Po cichutku wślizgnęłam się do łóżka.
- Dobranoc Pansy – powiedziałam cicho. 

- Co powiedzieliście Harry’emu? – zapytałam , jedząc kanapkę.
- Że żartowałaś i dał się nabrać. – odpowiedział Blaise , wzruszając ramionami .
- Był na tyle głupi i uwierzył?
- Prawie się popłakał. – dodał Draco , wsuwając jajecznicę.
Biedny Harry. Mimo wszystko to mój kuzyn…
- Spokojnie Kwiatku. Właśnie , przychodzisz na dzisiejsze przesłuchanie? – zapytał Blaise.
- Ja… Nie wiem – spojrzałam na Smoka. Chłopak kiwnął głową z uśmiechem. – Przyjdę.
- Wspaniale ! W końcu zobaczę latające kwiatki ! – ucieszył się. Wywróciłam oczami i wróciłam do jedzenia kanapki. Nagle zauważyłam biegnącego w moim kierunku Notta i o mało nie zerwałam się z miejsca z krzykiem
- Spokojnie Hope. Jest okey – uspokoił mnie Draco. Postanowiłam mu zaufać blondynowi , w końcu już dwukrotnie mnie uratował.
- Hope ! Jak się cieszę że cię widzę ! Mam coś dla ciebie ! – krzyknął Nott i wyciągnął w moim kierunku bukiet róż. Z wahaniem przyjęłam prezent, patrząc jak Nott prędko się oddala.
- Co mu zrobiłeś Blaise? – zapytałam.
- Sprawiłem że już nigdy nie będzie taki sam. – odpowiedział wymijająco.  Postanowiłam nie drążyć tematu.
- Cieszę się że pogodziłaś się z Malfoyem – szepnęła do mnie Pansy. Spojrzałam na nią z uśmiechem a potem przeniosłam wzrok na wyraźnie zadowolonego blondyna.
- A , no i bardzo was przepraszam za wczoraj – powiedział Blaise, próbując zamaskować wredny uśmieszek – nie sądziłem że będziecie potrafili w zgodzie porozmawiać więcej niż 10 minut, a co dopiero… No wiecie…
- Daruj sobie Diable. Do niczego nie doszło. Prawda, Hope? – zapytał Smok.
- No pewnie. – potwierdziłam. Przecież tylko prawie się całowaliśmy…
Diabeł teatralnie wywrócił oczami.
- W każdym razie, mam pomysł na rekrutację szukającego – Diabeł zmienił temat – może my będziemy normalnie grać, a tych kilku szukających będzie musiało znaleźć znicz?
- Dobry pomysł. – powiedziałam.
- Wiem.  – zacmokał Blaise.
- Co mamy pierwsze? – zapytała Pansy.
- Transumtację. – odpowiedział jej Malfoy. No tak, zapomniałam że tę nieszczęsną transmutację mamy razem.
- Nie wiem jak wy, ale ja się zbieram – powiedziałam  i wstałam od stołu równocześnie z Malfoyem.
Diabeł i Pansy zaczęli się śmiać, dołączając do nas.
- Oj zamknijcie się – mruknęłam , kierując się w stronę Sali.
- Jak myślisz, jak będzie się nazywało ich dziecko? – zapytał Blaise Pansy.
- Zapewne Hopen Malfoy – odpowiedziała.
- Ja chce ! – wrzasnął chłopak nagle. Spojrzałam na niego jak na kretyna, którym chyba w rzeczywistości był.
- Co chcesz?
- Być chrzestnym – wyszczerzył się do nas – Zobaczycie, będę najlepszym wujkiem na świecie !
- W to nie wątpię – powiedziałam – Pytanie brzmi kiedy sam zostaniesz ojcem , co Blaise?
- Ja to się nie spieszę. Poza tym , sami wiecie że jestem kryptogejem.
Mimowolnie zaczęłam się śmiać , Draco też.
Dotarliśmy pod Salę do transmutacji.
-Hope , siadaj tutaj – powiedział Blaise , odsuwając dla mnie krzesło. Uśmiechnęłam się i usiadłam między Blaisem a Smokiem.
- Na dzisiejszych zajęciach będziecie musieli przetransmutować kamień w kryształ. Wskazówki znajdziecie na stronie 42 . – powiedziała profesorka i usiadła za swoim biurkiem.
Otworzyłam podręcznik i zaczęłam czytać owe niezbędne wskazówki.
Trzeba było samemu skonstruować zaklęcie niewerbalne , bazując na tym co już wiemy.
Na próbę machnęłam kilkakrotnie różdżką. Kamień zmienił się w łupek kwarcu.
- Jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony Blaise.
- Wrodzony talent – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Albo utalentowana różdżka – mruknął do siebie Draco.
- Słucham?
- Nic , tak sobie głośno myślę .
Wzruszyłam ramionami i obejrzałam się , ciekawa jak sobie radzą inni.
Panna Granger właśnie szamotała się z myszką w którą zmieniła swój kamień, Neville przed sobą miał białą różę, natomiast Ron… Ron zamienił kamień w węgiel.
Wróciłam do pracy.
Po jakiś 5 minutach w końcu udało mi się stworzyć idealny kryształ, postanowiłam jednak na nim nie kończyć swojej pracy. Uniosłam go w powietrze i zaczęłam szlifować. Gdy uzyskałam żądany kształt , opuściłam go delikatnie na biurko. Przede mną  leżał kryształowy złoty znicz.
- Panno Florence ! – zawołała McZdziwiona. – Czy mogę…? – zapytała , podchodząc do mojego stanowiska. Skinęłam głową a profesorka delikatnie podniosła znicz.
- To doskonała kopia. Wręcz perfekcyjna – zachwycała się.
Zauważyłam że Draco również szlifuje swój kamień. Po chwili w jego dłoni spoczęło małe, kryształowe serduszko . Było przepiękne .
- Panno Florence, pozwolę sobie wykonać mały eksperyment , dobrze?
- Jasne. – zgodziłam się.
Kobieta machnęła ręką i mój kryształ… wzbił się w powietrze. Jak prawdziwy znicz.
Kryształ przeleciał po całej Sali z zawrotną prędkością po czym spoczął w moich dłoniach, wciąż łopocząc skrzydełkami.
- Masz niezwykły talent Hope. Nie każdy kryształ da się ożywić. – powiedziała i wróciła na swoje miejsce.
Spojrzałam na swój kryształ.
- To nie kwestia talentu tylko uczucia – powiedział Draco.
- Jak to? – zapytała zdziwiona.
- Tęsknisz za tym. Kochasz to. Quidditch to całe twoje życie. – stwierdził.
Zaczęłam zastanawiać się nad prawdziwością tych słów. Draco być może miał racje…
Chłopak w tym czasie zaczął formować nowy kształt ze swojego kryształu.
Stworzył skomplikowany wzór w motywie kwiatów i winogron , po czym uformował z niego stojak w którym umieścił mój znicz.
- Taki prezent – powiedział , stawiając to przede mną.
- Śliczny – oceniłam.
- Oj Smoku… - westchnął Blaise. Odwróciłam się w jego stronę.
- Co udało ci się stworzyć Diable? – zapytałam , zerkając u przez ramie.
- Nic. – mruknął niezadowolony. Uśmiechnęłam się i chwyciła jego nadgarstek. Wykonałam jego ręką ruch który miał mu ułatwić transmutację. 
-Ci który udało się opanować tę sztukę , mają wolne. Reszta , proszę ćwiczyć w wolnym czasie – zarządziła wiedźma na koniec lekcji.
- Co teraz? – zapytałam.
- Wolne. Ta lekcja dzisiaj była zamieniona z eliksirami i trwała w sumie 160 minut. Nie zauważyłaś?
O matko ! Nigdy bym nie powiedziała że aż tyle czasu minęło !
- Teraz mamy wolne. Diable , pora na rekrutację – powiedział Draco i uśmiechnął się do mnie złowrogo.
Ruszyliśmy na boisko. Było tam już kilka osób, w tym również Nott.
- Draco , ja nie biorę udziału. – powiedziałam do niego gdy Pansy poszła szukać jakiejś koleżanki której imienia nie zapamiętałam.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony .
- Nie mam miotły .
- Daj spokój. Weź naszą drużynową. Mamy dwie w zapasie – prychnął i sam poszedł mi po miotłę. Uśmiechnęłam się widząc cudowny przedmiot w dłoniach blondyna.
- Najnowszy model – powiedział z dumą. Uśmiechnęła się i wsiadłam na miotłę.
-Nie przesadź jak na pierwszy lot . – poprosił. Uśmiechnęłam się i odepchnęłam się od ziemi.
To pierwszy raz od tamtego dnia. Leciałam nisko i stosunkowo powoli , lecz w miarę jak wyczułam możliwości miotły i samą miotłę , zaczęłam lecieć szybciej.
Po chwili już całkowicie dałam się ponieść temu wspaniałemu uczuciu za którym tak tęskniłam.
Wolność.
Już dawno nie czułam się taka wyzwolona , taka szczęśliwa. Zauważyłam że reszta drużyny zaczęła trening. Czyli znicz już jest w ruchu.
Nie starałam się go zauważyć, chciałam znaleźć pozycję ze światłem. Wtedy zobaczę jego blask.
Moja konkurencja miotała się po boisku jak w ukropie , ja natomiast spokojnie czekałam na swojej pozycji.

* Oczami Draco *
Co chwila zerkałem w stronę Hope, lecz dziewczyna uparcie tkwiła w tym samym miejscu.
Emanował od niej spokój i zdecydowanie, wyglądała jak mściwa bogini na wietrze.
Gdy kolejny raz przerzuciłem kafel przez obręcz , Hope zanurkowała.
Leciała prosto i szybko , jak jastrząb który zauważył swoją ofiarę. Leciała prosto w ziemie , niemal pod kątem prostym . Serce mi zamarło. Rozbije się! Leciała za szybko, nie ma szans żeby udało się jej wyprowadzić miotłę !
Prędko skierowałem się w jej stronę. Wiedziałem że nie zdążę, dziewczyna w sekundach zbliżała się do ziemi. Byłem przerażony.
Pół metra od ziemi szarpnęła miotłą tak mocno , że myślałem że złamie trzonek. Udało się jej.
Odetchnąłem z ulgą i dostrzegłem mały , złoty przedmiot w jej dłoni.
- Złapany ! – krzyknęła i podleciała w moją stronę.
- Proszę bardzo kapitanie – powiedziała i rzuciła znicz w moją stronę. Szatynka spiralą opadała na ziemię. Kilka osób już zebrało się wkoło niej , by pogratulować jej zwycięstwa.
Wylądowałem tuż przy niej. Policzki miała zaróżowione z ekscytacji, twarz jej promieniowała.
Na miotle czuła się jak ryba w wodzie, i to było widać.
- Gratulacje. Oficjalnie zostałaś nowym szukającym naszej drużyny. – powiedziałem z uśmiechem.
- Dziękuję – powiedziała z wdzięcznością. Miałem dziwne wrażenie że dziękuje mi za coś więcej niż przyjęcie do drużyny .
-Nie ma za co – odpowiedziałem . Hope uśmiechnęła się do mnie uroczo , pokazując przy tym dołeczki w policzkach.
- Hope , mam prośbę , daj nam najpierw nabić trochę punktów w meczu , dopiero potem łap znicz. – poprosił Blaise.
- Spoko Blaise , dam ci pogwiazdorzyć – odparła i zsiadła z miotły. Wyciągnęła ją w moją stronę , lecz pokręciłem głową.
- Jest twoja. To prezent – powiedziałem. Dziewczyna ze łzami  w oczach rzuciła mi się na szyję. Roześmiałem się i ją objąłem.
- Dziękuję ci Smoku. Za wszystko – szepnęła.
- Cała przyjemność po mojej stronie – odszepnąłem i pocałowałem ją w czubek głowy. Blaise rzucił mi wymowne spojrzenie które zignorowałem.
Wiedziałem że to co robię jest złe. Wiedziałem że nie mogę zakochać się Hope i nie mogę pozwolić jej zakochać się we mnie. Nie mogę do tego dopuścić.

6 komentarzy:

  1. Niby czemu nie może do tego dopuścić?! Ja się pytam. Przecież tak do siebie pasuję. "Jak eliksir do kociołka" - słowa Venetii Noks.
    No proszę Cię, niech będą razem! Albo nie. Nie proszę. Ja rozkazuję! ;d
    Rozdział, zresztą jak zwykle, jest pierwszorzędny! Tylko nie rozumiem dlaczego mój Draco płakał? ;o On nie wyraża swoich emocji, jest zamknięty. Ale to twoje opowiadanie, więc sama kształtujesz charakter postaci. Ja się nie mieszam :)
    Mam do ciebie tylko jedną prośbę. A mianowicie, zeswataj Pansy z Diabełkiem. To będzie takie słodkie ;3 Oni również do siebie pasują :D
    Pomyłka! Mam jeszcze jedną prośbę ;d ZABIJ KOGOŚ. Na razie za mało osób zginęło ;d A ja lubię, jak leje się krew xD A więc proszę niech, ktoś kogo nie lubię, wpadnie pod wkurzonego hipogryfa, albo pobije się z pijanym Hagridem. :) To tylko taka propozycja!
    Moje wyobraźnia działa właśnie na pełnych obrotach, więc mam pełno pomysłów na losy naszych bohaterów. Dlatego proszę, żebyś nie trzymała mnie tak w niepewności, bo zaraz sobie wymyślę, że Harry zgwałcił McWiecznieSztywną O.o Dodawaj prędko nowy, również niesamowity, rozdział :)
    Hope jest ścigającą. Ona lata na miotle. Jest suuuper. Oł jee! *wyje jak wilkołak po spotkaniu z kosiarką* :D
    Zasmuciła mnie historia o Cloe ;o Zrobiło mi się jej bardzo żal ;c Ale na szczęście Kwiatek się trzyma :D
    Mój kwiatuszek, mój malutki, rośnie, rośnie, Ślizgoniutki. Kwiatek urósł, że aż strach! A my wszyscy BACH! *tym razem drze się, jak Ron, któremu zabrali jedzenie*
    Jesteś cudowna, niesamowita, genialna i jesteś moim mistrzem! Masz ogromny talent, wiesz? ;d A rozdział jest po prostu obłędny!
    Masz u mnie szacun na dzielni xD Ziooom *żółwik*
    Pozdrawiam i życzę weny,
    Twoja największa fanka, niecierpliwie czekająca na nn, zwariowana, Scarlett^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, matko matko!!! Świetne to jest, muszę przyznać, szacun :3 Wszystko jest boskie: sposób pisania, przekaz, bieg wydarzeń i sama story oczywiście ;*** Nawet nie wiesz jak nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Bardzo zaciekawił mnie ten mały "romansik" Hope ze Smokiem. Pasują do siebie. Bardzo. Przez to jeszcze bardziej polubiłam Dracona ♥
    Bardzo wzruszyła mnie historia o Cleo. W głowie widziałm obraz jej śmierci [*]
    Twój talent jest ogromny! Masz czysty dar c:
    Życzę weny, ale to nie potzrzebne bo ty zawsze świetnie piszesz ;D Twoja ukochana i wierna Lunałka ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Szacun czarownico. :D Dzięki tobie mam CO czytać, i jest to wyjątkowo dobre. :D Masz pisać, a co do rozdziału świetny. ;*** Tylko jestem strasznie, strasznie ciekawa co się dzieje w twojej książce z Fredem, i Georgem. <3 Możesz mi wyjaśnić, zachowują się inaczej niż w serii HP, czy może nadal są tak samo łobuzerscy i wesoli? :DDD A rozdział... wspaniały. I blog, też. <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hope i Draco <3 to takie romantyczne, wzruszyłam sie, naprawde.
    a rozdzial cudowny jak zwykle
    musisz pisać!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś absolutnie niesamowita

    OdpowiedzUsuń
  6. 28 year-old Programmer Analyst I Kalle Burnett, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Body of War and Book restoration. Took a trip to My Son Sanctuary and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. zobacz

    OdpowiedzUsuń