W końcu jest! Rozdział 4 do waszej dyspozycji ^^ Rozdział ten dedykuję wszystkim , absolutnie wszystkim komentującym i piszącym do mnie wiadomości ;* Jesteście wspaniali ;3
Ten rozdział troche w innej tonacji , bynajmniej tak mi się zdaje xD
- Hope
, nawet nie wiesz jak się cieszę że w końcu zmądrzałaś ! – powtarzał Harry.
- Tak.. Ja też – odpowiedziałam z nieco mniejszym entuzjazmem.
Przynajmniej nie będę musiała już się obawiać Notta. I nie będę już drażnić
Smoka.
A Pansy pewnie się ucieszy że będzie miała dla siebie cały pokój…
-… od jutra! Co ty na to? – zapytał ożywiony.
- Tak tak , czemu nie.
- Wspaniale! Z samego rana pójdziemy do Dumbledora .
- Tak Harry… - przytaknęłam. Ciekawe czy Blaise już wrócił z Hogs.
- Chodź no tu do mnie kuzyneczko ! – zawołał i przytulił mnie.
- Harry , Pansy przyszła. Pyta czy jest Hope. – powiedziała Hermiona , wchodząc
do dormitorium Pottera.
- Nie ma jej – powiedział.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Harry , ja tu jestem – powiedziałam i wstałam.
- Nie musisz już dłużej udawać że lubisz te ślizgońskie mendy .
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i wyszłam.
Pansy stała w drzwiach wejścia do pokoju wspólnego i wyglądała na zdenerwowaną.
- Tu jesteś ! – zawołała z ulgą – wszyscy cię szukają !
- Jak to? – zapytałam zdziwiona.
- Draco powiedział że poszłaś do siebie a jak wróciłam to pokój był pusty. W bibliotece
też cie nie było, w ogóle nigdzie cię nie było ! Draco niemal wyszedł z siebie !
Prychnęłam pogardliwie.
- Tak , oczywiście . Bo przecież na kim by się wyżywał.
- Co? Nieważne. W każdym razie , chodź już , wszyscy się bardzo martwią. –powiedziała.
- Ona nigdzie nie idzie. Teraz to jej dom. – powiedział Harry.
- Co takiego? – zapytała Pansy zdziwiona .
- Ja… Posłuchaj Pansy… - zaczęłam cicho – Postanowiłam zmienić dom Pansy.
Pansy patrzyła na mnie jak na kosmitę , czyli była zdziwiona.
- Jak to? Co… Nie rozumiem …
- Po prostu. Tak będzie lepiej dla wszystkich. – powiedziałam cicho. Pansy nadal nie rozumiała o czym mówię.
- Harry , te noc chce przespać jeszcze tam – szepnęłam do chłopaka. Skinął
głową i spojrzał nieprzychylnie na Pansy.
Wyszłam z pokoju , kierując się do siebie. Pansy natychmiast dogoniła mnie w
korytarzu.
- Hope , co ty wyczyniasz? Dlaczego to robisz? Co cię napadło?
Zatrzymałam się nagle. Odwróciłam się do niej.
- Co? Nott. – powiedziałam ze łzami w oczach i biegiem puściłam do lochów.
Nie zważając na nic , ani na krzyczącego Blaise’a , ani na wściekłego Smoka ,
pobiegłam prosto do dormitorium .
Rzuciłam się na łóżko , już zupełnie nad sobą nie panując.
Po kilkunastu minutach do pokoju weszła Pansy.
- Hope… - szepnęła , siadając na moim łóżku .
- Draco zwariował. Blaise musiał go spętać żeby się uspokoił. Ja wiem co ty
czujesz , naprawdę.
- Nie wiesz – jęknęłam w poduszkę , dławiąc w sobie łzy.
- Wiem . Bo mnie też to spotkało. W zeszłym roku , na Pokątnej , napadło mnie
dwóch typków. Zaczęli mnie rozbierać i dotykać. Ale wtedy pojawił się mój
ojciec i niemal ich pozabijał. Więc wiem co czujesz Hope. Ale to nie jest powód
do ucieczki.
- Pansy.. Ja nie mogę tak – powiedziałam , siadając na łóżku.
- Rozumiem, ale ucieczka to żadne wyjście. Zranisz tym mnie , Blaise’a i Draco.
- Tak , zwłaszcza Draco – mruknęłam.
- Nie powinnam tego mówić… ale tak. Zwłaszcza jego. Kazał ci to przekazać –
Pansy wyciągnęła do mnie różdżkę. Z wahaniem ją wzięłam i poczułam jej znajome
ciepło. Moja różdżka wróciła…
- On naprawdę to przeżywa. Blaise też. Są na siebie wściekli że w ogóle dopuścili
do takiej sytuacji.
- Już za późno Pansy… - powiedziałam. Dziewczyna pokręciła głową.
- Nigdy nie jest za późno. Porozmawiaj z nimi. – powiedziała i wyszła.
Przetarłam twarz i zaczęłam uspokajać oddech.
Po chwili zeszłam do lochów. Gdy tylko pojawiłam się na schodach w pokoju
zapadła cisza.
-Ja… Przyszłam się pożegnać – powiedziałam. Chłopcy byli wstrząśnięci i
wyraźnie smutni.
- Hope , posłuchaj , ja naprawdę cię przepraszam. Gdybym zareagował wcześniej…
- tłumaczył Blaise.
- Diable , spokojnie. Uratowałeś mnie i za to jestem ci wdzięczna. –
uśmiechnęłam się do niego.
- Kwiatku , proszę cię. Przecież dobrze wiesz że nie znalazłaś się tu
przypadkiem. Należysz do tego domu i nie zmienisz tego.
- Blaise , przykro mi.
Chłopak objął mnie w pasie i mocno przytulił.
Kątem oka zauważyłam znikającą na schodach blond czuprynę. Blaise pochwycił
moje spojrzenie.
- Draco nie może sobie wybaczyć tego co się stało. Obwinia się , bo zabrał ci
różdżkę. Sądzi że gdybyś ją miała , obroniłabyś się – powiedział Diabeł.
- W takim razie dlaczego patrzy na mnie z taką nienawiścią? – zapytałam.
Blaise pokręcił głową .
- Źle to czytasz – westchnął – on nienawidzi siebie. Nie ciebie. On po prostu
nie może na ciebie patrzeć , bo widzi wtedy ciebie w objęciach Notta. I sądzi
że to jego wina.
Więc to tak…
- Pogadaj z nim . Chłopak się załamał gdy dowiedział się że zmieniasz dom.
Swoją drogą , ciekawe co Potter zrobił że przekonał starego Dropsa …
Uśmiechnęłam się blado i powoli ruszyłam do dormitorium chłopców.
Gdy stanęłam pod drzwiami , zrobiłam głęboki wdech i zapukałam. Odpowiedziała
mi cisza.
Weszłam do pokoju.
- Draco?
Chłopak stał przy oknie , plecami do mnie. Nie zareagował.
- Draco , ja…
- Cicho. – powiedział. Dopiero teraz zauważyłam że chłopak się trzęsie.
Zupełnie jakby się śmiał albo… płakał. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń
na plecach.
- On mógł cie zgwałcić. I pewnie by to zrobił … - szepnął załamującym się
głosem.
- Nic się nie stało – powiedziałam. Chłopak nagle się odwrócił , miał zaszklone
oczy.
- Nie rozumiesz? – syknął – Przeze mnie mogłaś tam nawet zginąć. Przez moją
głupotę.
Spojrzałam na niego ze smutkiem. Fakt , miał rację , no ale nie o to chodzi.
- Nie wybaczyłbym sobie tego do końca życia – szepnął i ponownie odwrócił się
do okna.
Nie wiedziałam o co mu chodzi , przecież on mnie nawet nie lubił.
- Draco , już wszystko w porządku.
- Zmieniasz dom – zauważył.
No tak. Teraz już zupełnie nie wiedziałam co mam myśleć o tej sytuacji.
- Nie wiem. Nic nie jest jeszcze pewne.
- Naprawdę? – zapytał… jakby z nadzieją?
- Naprawdę. No chodź , daj miśka – powiedziałam weselej i wyciągnęłam do niego
ręce. Chłopak uśmiechnął się i mnie objął. Położyłam głowę w zagłębieniu jego
szyi.
Było mi dobrze, czułam się bezpieczna.
Draco zaczął gładzić moje włosy i się nimi bawić. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Powiesz mi o co chodzi z tą miotłą? – zapytał nagle.
- Nie. Czy ty nigdy nie odpuszczasz?
- Nie.
Westchnęłam.
- Przecież wiem że nie boisz się latać. Widzę jak na nas patrzysz podczas treningów.
Znasz się na Quidditchu, i to dobrze. Powiedz mi – prosił.
- No dobra – mruknęłam w końcu. Wyswobodziłam się z jego uścisku i usiadłam na
kanpie.
- Przez trzy lata, byłam szukającą w klubie. Na 28 rozegranych meczy, tylko 2
razy nie znalazłam znicza. Raz, gdy drugi szukający na nim usiadł, i drugi raz
podczas finału.
Nasi pałkarze byli zbyt zajęci pilnowaniem ścigających. Jeden z zawodników
przeciwnej drużyny rzucił we mnie tłuczkiem. Trafił mnie w ramie . Mimo to,
utrzymałam się na miotle. Ale całkowicie straciłam nad nią panowanie. Wleciałam
prosto na trybuny. Nikomu nic się nie stało , ale na tym meczu była moja
młodsza siostra , Cleo. Miała wtedy 6 lat. Była z rodzicami na samej górze i
przestraszyła się że mi się coś stało. Wyrwała się mamie i po prostu zaczęła
skakać po ławkach , żeby do mnie dobiec. W pewnym momencie straciła równowagę ,
noga wpadła jej w szczelinę i uderzyła głową i sam kant ławki. Niemal
roztrzaskała sobie czaszkę. Nie dało się jej uratować.
Draco patrzył na mnie w milczeniu. Tym razem nie płakałam. Już wylałam
wszystkie łzy za Cleo. Teraz pozostała tylko pamięć i szacunek.
- Obwiniasz się za jej śmierć , prawda? – zapytał po chwili.
- Obwiniałam się przez dwa lata. Wtedy zrobiłam kilka głupich rzeczy…
Draco spojrzałam na mnie zdziwiony.
- Prawie się zagłodziłam na śmierć. Myślałam wtedy , że to będzie dostateczna
kara.
- O Boże… - szepnął. Draco usiadł koło
mnie i przyciągnął mnie do siebie. Wtuliłam się w jego tors.
- Wiesz Hope… - zaczął – Nigdy nie sądziłem że jakaś dziewczyna mnie zmieni.
- To znaczy?
- Chodzi mi o whisky. Nadal ją lubię , ale nie potrzebuję jej tak często.
Dziękuje ci za to.
Uśmiechnęłam się i oparłam głowę na jego
ramieniu. Chłopak patrzył mi w oczy , w końcu nie unikał mojego spojrzenia. Te
oczy… po prostu nie pozwalały oderwać ci od nich wzroku.
Draco zaczął powoli pochylać się w moją stronę. Wstrzymałam oddech…
- Żyjecie jeszcze tu…O rany! Sorry , już nie przeszkadzam ! – zawołał Blaise .
Momentalnie odsunęłam się od blondyna. Blaise zniknął za drzwiami , ale cały
nastrój prysł.
- Chyba będę lecieć. – powiedziałam wstając.
- Tak… Co z tym domem? Zostań z nami , Blaise mnie zamęczy – prosił.
- Nie wiem jak mam to wytłumaczyć Harry’emu.
- My to załatwimy. – zaoferował się. Widząc moje spojrzenie szybko się
zreflektował – żadnych ofiar.
- Właśnie , co Blaise zrobił z… - urwałam.
- Nieco zmienił mu pamięć. Teraz jest niegroźny .
Uśmiechnęłam się i wróciłam do sypialni. Pansy już spała. Po cichutku
wślizgnęłam się do łóżka.
- Dobranoc Pansy – powiedziałam cicho.
- Co powiedzieliście Harry’emu? – zapytałam , jedząc kanapkę.
- Że żartowałaś i dał się nabrać. – odpowiedział Blaise , wzruszając ramionami
.
- Był na tyle głupi i uwierzył?
- Prawie się popłakał. – dodał Draco , wsuwając jajecznicę.
Biedny Harry. Mimo wszystko to mój kuzyn…
- Spokojnie Kwiatku. Właśnie , przychodzisz na dzisiejsze przesłuchanie? –
zapytał Blaise.
- Ja… Nie wiem – spojrzałam na Smoka. Chłopak kiwnął głową z uśmiechem. –
Przyjdę.
- Wspaniale ! W końcu zobaczę latające kwiatki ! – ucieszył się. Wywróciłam
oczami i wróciłam do jedzenia kanapki. Nagle zauważyłam biegnącego w moim
kierunku Notta i o mało nie zerwałam się z miejsca z krzykiem
- Spokojnie Hope. Jest okey – uspokoił mnie Draco. Postanowiłam mu zaufać
blondynowi , w końcu już dwukrotnie mnie uratował.
- Hope ! Jak się cieszę że cię widzę ! Mam coś dla ciebie ! – krzyknął Nott i
wyciągnął w moim kierunku bukiet róż. Z wahaniem przyjęłam prezent, patrząc jak
Nott prędko się oddala.
- Co mu zrobiłeś Blaise? – zapytałam.
- Sprawiłem że już nigdy nie będzie taki sam. – odpowiedział wymijająco. Postanowiłam nie drążyć tematu.
- Cieszę się że pogodziłaś się z Malfoyem – szepnęła do mnie Pansy. Spojrzałam na
nią z uśmiechem a potem przeniosłam wzrok na wyraźnie zadowolonego blondyna.
- A , no i bardzo was przepraszam za wczoraj – powiedział Blaise, próbując
zamaskować wredny uśmieszek – nie sądziłem że będziecie potrafili w zgodzie
porozmawiać więcej niż 10 minut, a co dopiero… No wiecie…
- Daruj sobie Diable. Do niczego nie doszło. Prawda, Hope? – zapytał Smok.
- No pewnie. – potwierdziłam. Przecież tylko prawie się całowaliśmy…
Diabeł teatralnie wywrócił oczami.
- W każdym razie, mam pomysł na rekrutację szukającego – Diabeł zmienił temat –
może my będziemy normalnie grać, a tych kilku szukających będzie musiało
znaleźć znicz?
- Dobry pomysł. – powiedziałam.
- Wiem. – zacmokał Blaise.
- Co mamy pierwsze? – zapytała Pansy.
- Transumtację. – odpowiedział jej Malfoy. No tak, zapomniałam że tę
nieszczęsną transmutację mamy razem.
- Nie wiem jak wy, ale ja się zbieram – powiedziałam i wstałam od stołu równocześnie z Malfoyem.
Diabeł i Pansy zaczęli się śmiać, dołączając do nas.
- Oj zamknijcie się – mruknęłam , kierując się w stronę Sali.
- Jak myślisz, jak będzie się nazywało ich dziecko? – zapytał Blaise Pansy.
- Zapewne Hopen Malfoy – odpowiedziała.
- Ja chce ! – wrzasnął chłopak nagle. Spojrzałam na niego jak na kretyna,
którym chyba w rzeczywistości był.
- Co chcesz?
- Być chrzestnym – wyszczerzył się do nas – Zobaczycie, będę najlepszym wujkiem
na świecie !
- W to nie wątpię – powiedziałam – Pytanie brzmi kiedy sam zostaniesz ojcem ,
co Blaise?
- Ja to się nie spieszę. Poza tym , sami wiecie że jestem kryptogejem.
Mimowolnie zaczęłam się śmiać , Draco też.
Dotarliśmy pod Salę do transmutacji.
-Hope , siadaj tutaj – powiedział Blaise , odsuwając dla mnie krzesło.
Uśmiechnęłam się i usiadłam między Blaisem a Smokiem.
- Na dzisiejszych zajęciach będziecie musieli przetransmutować kamień w
kryształ. Wskazówki znajdziecie na stronie 42 . – powiedziała profesorka i usiadła
za swoim biurkiem.
Otworzyłam podręcznik i zaczęłam czytać owe niezbędne wskazówki.
Trzeba było samemu skonstruować zaklęcie niewerbalne , bazując na tym co już
wiemy.
Na próbę machnęłam kilkakrotnie różdżką. Kamień zmienił się w łupek kwarcu.
- Jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony Blaise.
- Wrodzony talent – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Albo utalentowana różdżka – mruknął do siebie Draco.
- Słucham?
- Nic , tak sobie głośno myślę .
Wzruszyłam ramionami i obejrzałam się , ciekawa jak sobie radzą inni.
Panna Granger właśnie szamotała się z myszką w którą zmieniła swój kamień, Neville
przed sobą miał białą różę, natomiast Ron… Ron zamienił kamień w węgiel.
Wróciłam do pracy.
Po jakiś 5 minutach w końcu udało mi się stworzyć idealny kryształ,
postanowiłam jednak na nim nie kończyć swojej pracy. Uniosłam go w powietrze i
zaczęłam szlifować. Gdy uzyskałam żądany kształt , opuściłam go delikatnie na
biurko. Przede mną leżał kryształowy
złoty znicz.
- Panno Florence ! – zawołała McZdziwiona. – Czy mogę…? – zapytała , podchodząc
do mojego stanowiska. Skinęłam głową a profesorka delikatnie podniosła znicz.
- To doskonała kopia. Wręcz perfekcyjna – zachwycała się.
Zauważyłam że Draco również szlifuje swój kamień. Po chwili w jego dłoni
spoczęło małe, kryształowe serduszko . Było przepiękne .
- Panno Florence, pozwolę sobie wykonać mały eksperyment , dobrze?
- Jasne. – zgodziłam się.
Kobieta machnęła ręką i mój kryształ… wzbił się w powietrze. Jak prawdziwy
znicz.
Kryształ przeleciał po całej Sali z zawrotną prędkością po czym spoczął w moich
dłoniach, wciąż łopocząc skrzydełkami.
- Masz niezwykły talent Hope. Nie każdy kryształ da się ożywić. – powiedziała i
wróciła na swoje miejsce.
Spojrzałam na swój kryształ.
- To nie kwestia talentu tylko uczucia – powiedział Draco.
- Jak to? – zapytała zdziwiona.
- Tęsknisz za tym. Kochasz to. Quidditch to całe twoje życie. – stwierdził.
Zaczęłam zastanawiać się nad prawdziwością tych słów. Draco być może miał racje…
Chłopak w tym czasie zaczął formować nowy kształt ze swojego kryształu.
Stworzył skomplikowany wzór w motywie kwiatów i winogron , po czym uformował z
niego stojak w którym umieścił mój znicz.
- Taki prezent – powiedział , stawiając to przede mną.
- Śliczny – oceniłam.
- Oj Smoku… - westchnął Blaise. Odwróciłam się w jego stronę.
- Co udało ci się stworzyć Diable? – zapytałam , zerkając u przez ramie.
- Nic. – mruknął niezadowolony. Uśmiechnęłam się i chwyciła jego nadgarstek.
Wykonałam jego ręką ruch który miał mu ułatwić transmutację.
-Ci który udało się opanować tę sztukę , mają wolne. Reszta , proszę ćwiczyć w
wolnym czasie – zarządziła wiedźma na koniec lekcji.
- Co teraz? – zapytałam.
- Wolne. Ta lekcja dzisiaj była zamieniona z eliksirami i trwała w sumie 160
minut. Nie zauważyłaś?
O matko ! Nigdy bym nie powiedziała że aż tyle czasu minęło !
- Teraz mamy wolne. Diable , pora na rekrutację – powiedział Draco i uśmiechnął
się do mnie złowrogo.
Ruszyliśmy na boisko. Było tam już kilka osób, w tym również Nott.
- Draco , ja nie biorę udziału. – powiedziałam do niego gdy Pansy poszła szukać
jakiejś koleżanki której imienia nie zapamiętałam.
- Dlaczego? – zapytał zdziwiony .
- Nie mam miotły .
- Daj spokój. Weź naszą drużynową. Mamy dwie w zapasie – prychnął i sam poszedł
mi po miotłę. Uśmiechnęłam się widząc cudowny przedmiot w dłoniach blondyna.
- Najnowszy model – powiedział z dumą. Uśmiechnęła się i wsiadłam na miotłę.
-Nie przesadź jak na pierwszy lot . – poprosił. Uśmiechnęłam się i odepchnęłam
się od ziemi.
To pierwszy raz od tamtego dnia. Leciałam nisko i stosunkowo powoli , lecz w
miarę jak wyczułam możliwości miotły i samą miotłę , zaczęłam lecieć szybciej.
Po chwili już całkowicie dałam się ponieść temu wspaniałemu uczuciu za którym
tak tęskniłam.
Wolność.
Już dawno nie czułam się taka wyzwolona , taka szczęśliwa. Zauważyłam że reszta
drużyny zaczęła trening. Czyli znicz już jest w ruchu.
Nie starałam się go zauważyć, chciałam znaleźć pozycję ze światłem. Wtedy
zobaczę jego blask.
Moja konkurencja miotała się po boisku jak w ukropie , ja natomiast spokojnie
czekałam na swojej pozycji.
* Oczami Draco *
Co chwila zerkałem w stronę Hope, lecz dziewczyna uparcie tkwiła w tym samym
miejscu.
Emanował od niej spokój i zdecydowanie, wyglądała jak mściwa bogini na wietrze.
Gdy kolejny raz przerzuciłem kafel przez obręcz , Hope zanurkowała.
Leciała prosto i szybko , jak jastrząb który zauważył swoją ofiarę. Leciała
prosto w ziemie , niemal pod kątem prostym . Serce mi zamarło. Rozbije się!
Leciała za szybko, nie ma szans żeby udało się jej wyprowadzić miotłę !
Prędko skierowałem się w jej stronę. Wiedziałem że nie zdążę, dziewczyna w
sekundach zbliżała się do ziemi. Byłem przerażony.
Pół metra od ziemi szarpnęła miotłą tak mocno , że myślałem że złamie trzonek.
Udało się jej.
Odetchnąłem z ulgą i dostrzegłem mały , złoty przedmiot w jej dłoni.
- Złapany ! – krzyknęła i podleciała w moją stronę.
- Proszę bardzo kapitanie – powiedziała i rzuciła znicz w moją stronę. Szatynka
spiralą opadała na ziemię. Kilka osób już zebrało się wkoło niej , by pogratulować
jej zwycięstwa.
Wylądowałem tuż przy niej. Policzki miała zaróżowione z ekscytacji, twarz jej
promieniowała.
Na miotle czuła się jak ryba w wodzie, i to było widać.
- Gratulacje. Oficjalnie zostałaś nowym szukającym naszej drużyny. –
powiedziałem z uśmiechem.
- Dziękuję – powiedziała z wdzięcznością. Miałem dziwne wrażenie że dziękuje mi
za coś więcej niż przyjęcie do drużyny .
-Nie ma za co – odpowiedziałem . Hope uśmiechnęła się do mnie uroczo ,
pokazując przy tym dołeczki w policzkach.
- Hope , mam prośbę , daj nam najpierw nabić trochę punktów w meczu , dopiero
potem łap znicz. – poprosił Blaise.
- Spoko Blaise , dam ci pogwiazdorzyć – odparła i zsiadła z miotły. Wyciągnęła
ją w moją stronę , lecz pokręciłem głową.
- Jest twoja. To prezent – powiedziałem. Dziewczyna ze łzami w oczach rzuciła mi się na szyję. Roześmiałem
się i ją objąłem.
- Dziękuję ci Smoku. Za wszystko – szepnęła.
- Cała przyjemność po mojej stronie – odszepnąłem i pocałowałem ją w czubek
głowy. Blaise rzucił mi wymowne spojrzenie które zignorowałem.
Wiedziałem że to co robię jest złe. Wiedziałem że nie mogę zakochać się Hope i
nie mogę pozwolić jej zakochać się we mnie. Nie mogę do tego dopuścić.
Niby czemu nie może do tego dopuścić?! Ja się pytam. Przecież tak do siebie pasuję. "Jak eliksir do kociołka" - słowa Venetii Noks.
OdpowiedzUsuńNo proszę Cię, niech będą razem! Albo nie. Nie proszę. Ja rozkazuję! ;d
Rozdział, zresztą jak zwykle, jest pierwszorzędny! Tylko nie rozumiem dlaczego mój Draco płakał? ;o On nie wyraża swoich emocji, jest zamknięty. Ale to twoje opowiadanie, więc sama kształtujesz charakter postaci. Ja się nie mieszam :)
Mam do ciebie tylko jedną prośbę. A mianowicie, zeswataj Pansy z Diabełkiem. To będzie takie słodkie ;3 Oni również do siebie pasują :D
Pomyłka! Mam jeszcze jedną prośbę ;d ZABIJ KOGOŚ. Na razie za mało osób zginęło ;d A ja lubię, jak leje się krew xD A więc proszę niech, ktoś kogo nie lubię, wpadnie pod wkurzonego hipogryfa, albo pobije się z pijanym Hagridem. :) To tylko taka propozycja!
Moje wyobraźnia działa właśnie na pełnych obrotach, więc mam pełno pomysłów na losy naszych bohaterów. Dlatego proszę, żebyś nie trzymała mnie tak w niepewności, bo zaraz sobie wymyślę, że Harry zgwałcił McWiecznieSztywną O.o Dodawaj prędko nowy, również niesamowity, rozdział :)
Hope jest ścigającą. Ona lata na miotle. Jest suuuper. Oł jee! *wyje jak wilkołak po spotkaniu z kosiarką* :D
Zasmuciła mnie historia o Cloe ;o Zrobiło mi się jej bardzo żal ;c Ale na szczęście Kwiatek się trzyma :D
Mój kwiatuszek, mój malutki, rośnie, rośnie, Ślizgoniutki. Kwiatek urósł, że aż strach! A my wszyscy BACH! *tym razem drze się, jak Ron, któremu zabrali jedzenie*
Jesteś cudowna, niesamowita, genialna i jesteś moim mistrzem! Masz ogromny talent, wiesz? ;d A rozdział jest po prostu obłędny!
Masz u mnie szacun na dzielni xD Ziooom *żółwik*
Pozdrawiam i życzę weny,
Twoja największa fanka, niecierpliwie czekająca na nn, zwariowana, Scarlett^^
Matko, matko matko!!! Świetne to jest, muszę przyznać, szacun :3 Wszystko jest boskie: sposób pisania, przekaz, bieg wydarzeń i sama story oczywiście ;*** Nawet nie wiesz jak nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawił mnie ten mały "romansik" Hope ze Smokiem. Pasują do siebie. Bardzo. Przez to jeszcze bardziej polubiłam Dracona ♥
Bardzo wzruszyła mnie historia o Cleo. W głowie widziałm obraz jej śmierci [*]
Twój talent jest ogromny! Masz czysty dar c:
Życzę weny, ale to nie potzrzebne bo ty zawsze świetnie piszesz ;D Twoja ukochana i wierna Lunałka ;3
Szacun czarownico. :D Dzięki tobie mam CO czytać, i jest to wyjątkowo dobre. :D Masz pisać, a co do rozdziału świetny. ;*** Tylko jestem strasznie, strasznie ciekawa co się dzieje w twojej książce z Fredem, i Georgem. <3 Możesz mi wyjaśnić, zachowują się inaczej niż w serii HP, czy może nadal są tak samo łobuzerscy i wesoli? :DDD A rozdział... wspaniały. I blog, też. <3
OdpowiedzUsuńHope i Draco <3 to takie romantyczne, wzruszyłam sie, naprawde.
OdpowiedzUsuńa rozdzial cudowny jak zwykle
musisz pisać!!
Jesteś absolutnie niesamowita
OdpowiedzUsuń28 year-old Programmer Analyst I Kalle Burnett, hailing from Alexandria enjoys watching movies like Body of War and Book restoration. Took a trip to My Son Sanctuary and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. zobacz
OdpowiedzUsuń